Hej Kochani ^^ Trochę zwlekałyśmy z rozdziałem ale już jest ;) W ciągu następnych wolnych dni powinien pojawić się jeszcze jeden. :) Jak zauważycie po przeczytaniu rozdziału jedna z postaci w naszej wersji nie umarła. :D Miłej lektury ;) Komentujcie koniecznie! :D Ten rozdział dedykujemy Truskaweczce! <3
Harry leciał nad bramkami Gryfonów. W ręku trzymał Znicz. Tłum
ubranych na czerwono – złoto uczniów ryknął z radości i zaczął wiwatować
na cześć swojego kapitana. Wśród nich znalazła się brązowo włosa
Gryfonka. Hermiona krzyczała ze szczęścia i przyglądała się swojemu
ukochanemu. Nagle tłum ucichł. Harry spadł z miotły. Harry leżał na
ziemi. Harry może już nie żyć.
- NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – krzyknęła Miona. Obudziła się zlana
potem. Rozejrzała się wokół siebie. Savannah i Ginny nadal spały jej
krzyk ich nie obudził. Podeszła do okna i delikatnie je rozchyliła. To był tylko sen, tylko sen. – myślała – Jestem tutaj a nie na boisku. Harry jest bezpieczny, jest w… Skrzydle Szpitalnym!!!
– spanikowała. Przez jej głowę przeleciały wspomnienia z dzisiejszego
dnia. To wsztsko wydarzyło się naprawdę.Łzy napłynęły do jej oczu. Nie
wiele myśląc dziewczyna wybiegła z sypialni, biorąc ze sobą tylko
różdżkę . Po cichu weszła do dormitorium chłopaków. Przez chwilę
myślała, że John się obudził ale on tylko przewrócił się z jednego boku
na drugi. Ron spał jak kamień więc nim się nie przejmowała. Podeszła do
pustego, łóżka Wybrańca.
- Lumos! – szepnęła. Szybko znalazła szafkę nocną chłopaka.
Otworzyła pierwszą szufladę. Na pierwszy rzut oka była całkowicie pusta,
ale Hermiona dostrzegła jakąś karteczkę. Z ciekawości wyciągnęła ją i
zobaczyła, że to karta z czekoladowych żab przedstawiająca ją samą.
- Mogę ją zobaczyć? – zapytał Harry
- Jasne - odpowiedziała Miona podając mu ją.
Jak przez mgłę, dziewczyna przypomniała sobie tą sytuację. Jeszcze ją
ma? – zdziwiła się dziewczyna. Nie mogła jednak zaprzeczyć,że poczuła
przyjemne ciepło, kiedy o tym pomyślała. Prędko jednak przypomniała
sobie po co tu się zjawiła i wróciła do przeszukiwania rzeczy Wybrańca. W
końcu w jego kufrze znalazła to czego szukała. Peleryna niewidka leżała
na samym dnie, walizki, tuż obok Mapy Huncwotów.
Po krótkim namyśle postanowiła również ją wziąć ze sobą.
- Uroczyście przysięgam,że knuje coś niedobrego. – szepnęła wychodząc
z pokoju. Włożyła pelerynę i przeszła przez dziurę w portrecie Grubej
Damy. Obserwując mapę szła w kierunku Skrzydła. Drogę miała wolną.
Wszyscy uczniowie spali w swoich dormitoriach, nauczyciele też tylko
Filch kręcił się koło biblioteki, a Pani Norris w okolicach trzeciego
piętra.
Ku wielkiej radości Hermiony drzwi były otwarte. Przekręciła gałkę, i
wkroczyła do sali. Zdjęła okrycie i usiadła obok Harrego. Cały czas
spał.
- Harry słyszysz mnie? – zapytała cichutko. Głos jej się łamał. –
Harry, powiedz coś. – powiedziała. – Harry proszę. – załkała. Nie mogła
już powstrzymać łez, które spływały po jej twarzy. Szlochała co chwilę i
nie mogła już nic mówić. Wtedy poczuła czyjąś dłoń na ramieniu.
- Panno Granger? Ta wizyta to chyba nie był najlepszy pomysł. –
stwierdził ciepłym głosem Dumbledore. – Niech pani przyjdzie jutro, dziś
i tak mu pani nie pomoże. – dodał smutnym głosem.
- Czy, on… – nie mogła dokończyć – Czy on z tego wyjdzie?
- Musimy być dobrej myśli, Pani Pomfrey robi wszystko co w jej mocy. Niedługo pan Potter się obudzi.
- Proszę już iść, panno Granger. Pan Potter i tak pewnie pani nie słyszy.
********************************************************************
Słyszał ją. Nie zbyt dokładnie, tak jakby była za jakąś ścianą ale
słyszał każde słowo jakie do niego powiedziała. I chciał jej
odpowiedzieć, lub chociaż dać jej jakiś znak,że ją słyszy. Ale nie mógł
bardzo się starał, ale nie dał rady, ani otworzyć oczu, ani nic
powiedzieć. Jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa. A ona płakała. Tak
bardzo nie chciał żeby cierpiała. Musi się obudzić, musi to zrobić dla
niej. Przypominał sobie jej śmiech, taki radosny i piękny. Musi zobaczyć
ją jeszcze raz, szczęśliwą i uśmiechniętą. Żeby ją zobaczyć musi się
obudzić. I obudzi się. Dla niej.
*********************************************************************
Poranek
w wieży Gryffindoru nie był zbyt wesoły. Nikt nie świętował,
wczorajszego zwycięstwa. Nikt nie wiedział co dzieje się z Harrym
Potterem. W ponurym nastroju Gryfoni zeszli na śniadanie. Hermiona nie
powiedziała nikomu o tym,że była u Harrego .Prawie w ogóle się nie
odzywała.
Savannah udzielał się je nastrój.
Ginny, która próbowała pocieszyć przyjaciółki, starała się udawać
silną ale gdy rano stan Harrego pozostał bez zmian, nie mogła już dalej
grać.
- To nic nie da Harremu! – tłumaczył im Ron. – Myślicie,ze chciał by
żebyście tak siedziały i się zamartwiały? Przecież on pokonał Same –
Wiecie – Kogo!Przeżył kilka spotkań z nim! I miałby umrzeć dlatego,że
spadł z miotły?
- Ron, ma racje. Nie macie się czym przejmować. – dodał John. Mimo
ich starań dziewczyny były załamane aż do obrony przed czarną magią. W
trakcie lekcji, pojawiła się Jamie.
- Dzień dobry. Przepraszam,że przeszkadzam ale profesor Dumbledore,
prosi żeby Ron, Hermiona, Ginny, Savannah i John przyszli do Skrzydła.
- Oczywiście. No idźcie, już. – uśmiechnęła się Katie.
W Hermionie obudziła się nadzieja. Skoro wzywają ich to Harry musiał
się obudzić. Inni chyba myśleli o tym samym bo uśmiechali się radośnie i
w podskokach opuścili salę.
- Mówiłem wam,że wszystko się ułoży? -śmiał się Ron podczas gdy biegli.
*******************************************************************
- Harry! – wykrzyknęła Ginny rzucając się w jego stronę. Nagle stanę w miejscu.
- Co się dzieje? – zapytała zaniepokojona Savannah.
- Spokojnie, nie denerwujcie się. – pani Pomfrey zjawiła się przy
łóżku Wybrańca. – Wezwaliśmy was bo pan Potter zaraz się wybudzi.
Znaleźliśmy skuteczny lek po wypadkowy. Usiądźcie.
Usiedli, lecz wcześniej wymienili spojrzenia. Pani Pomfrey nie
nakrzyczała na nich mimo,że wbiegli a do tego krzyczeli. Nikt nie
ukrywał zdziwienia.
- Harry słyszysz nas?- zapytał John. Z ust chłopaka wydobył się nic nie znaczący mruk.
- Mówi coś! – pisnęła Ginny. Gryfon znowu próbował coś powiedzieć.
- Co to znaczy? – zdziwił się Ron.
-Hmmmoa. – powiedział Harry
- Hmoa? Co to ma znaczyć? Harry o co ci chodzi? – zapytał Ronald. Savannah zachichotała.
- Naprawdę nie rozumiecie? – zapytała z niedowierzaniem.
- A ty wiesz o czym on mówi? – zapytał John.
- Hmiona? – znów usłyszeli głos Wybrańca. Wszyscy poza Sav otworzyli szeroko oczy.
- On cie woła. – powiedziała Ginny, i uśmiechnęła się do Miony.
- Coo? Mnie? Ale… – wymamrotała w odpowiedzi.
- Hermiona? – Tym razem nikt nie mógł zaprzeczyć,że Harry mówi do ich przyjaciółki.
- Powiedz mu coś! -zachęcała ją blondynka.
- Harry? Słyszysz mnie? – zapytała ściskając jego dłoń.
- Yhm – odpowiedział nie wyraźnie.
- Dobrze się czujesz? – zapytała Sav
- Yhm.
- Pamiętasz co się wydarzyło na meczu? – zapytał Ron.
Nie uzyskał odpowiedzi.
- Harry? – odezwała się Hermiona.
- Chyba powinniśmy zostwić go na dziś w spokoju. – stwierdził John. – Powinien odpocząć.
- Tak szybko? Prawie nic nie powiedział. – stwierdził Ron.
- Ale się obudził. To najważniejsze. – powiedziała Gryfonka. Szczęśliwi opuścili skrzydło szpitalne.
*******************************************************************
Następnego dnia Hermiona wstała bardzo wcześnie, i pobiegła do
Skrzydła Szpitalnego. Jak w każdą niedzielę o tak wczesnej porze
korytarze Hogwartu były puste.
- Dzień dobry panienko Granger! – pisnął Zgredek.
- Zgredku! Jak miło cie widzieć. – odpowiedziała dziewczyna.
- Panienka idzie do Harrego Pottera? – zapytał skrzat.
- Tak. – odpowiedziała.
- Byłem u niego wczoraj. Harry Potter sir pytał czy widziałem
panienkę. – powiedział Zgredek. – Przepraszam, ale muszę już iść, musimy
przygotować śniadanie. – powiedział i zniknął.
Hermiona wbiegła do Skrzydła Szpitalnego.
- Panno Granger! Proszę wyjść! Jest 7 rano! Odwiedziny zaczynają się
od 9!!! – krzyknęła pani Pomfrey i nie dając jej dojść do słowa
wyrzuciła ją za drzwi.
.
Miona zdążyła tylko dostrzec uśmiechającego się do niej Harrego. To tylko dwie godziny - myślała idąc do dormitorium.
- Hermiono! Zaczekaj! – usłyszała. Znała ten głos. Odwróciła się. Za nią stał Will.
Fajne mam nadzieję że Harry będzie z Hermioną
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńtrochę krótki ale extra :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
Usuń<33
OdpowiedzUsuń<3 :*
UsuńCiekawy, jednak nie podobało mi się, że powtórzyłyście scenę z książki ( wołanie Hermiony przez sen). Nie mogłam sobie wyobrazić zamiast Rona Harrygo, co zepsuło cały obraz tej sceny
OdpowiedzUsuńnie lubie willa
OdpowiedzUsuń