Music

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 18 : Zostań

Hej Kochani! :* Wracamy z nowym rozdziałem. :) Piszcie koniecznie komentarze, mogą to być nawet same kropki. :) Chodzi o to żebyśmy wiedziały, że ktoś to czyta! :*
Rozdział dedykacją dla Natalii i Truskaweczki! :)
~ Elena&Veronica
- Nic ci nie jest? – zapytał Harry.

- Nie.- odpowiedziała Hermiona trzęsąc się ze strachu.

Stali w swoich objęciach jeszcze przez dłuższą chwilę.
- Hermiono? – odezwał się cicho. – Powinniśmy pójść do Dumbledora, powiedzieć mu o tym co się tu stało… – dokończył.  Dziewczyna nie  odpowiedziała  tylko kiwnęła głową. W tym momencie z podłogi zaczął podnosić się Will. Wybraniec od razu przygotował różdżkę.
Expeliarmus! – z ręki Willa wypadła różdżka i wpadła w dłoń Harrego. – Pójdziesz tam z nami. – zwrócił się do niego. Jego głos był przepełniony nienawiścią. Chłopak nic nie powiedział jedynie szedł za nimi powoli.
*******************************************************************************************************
Kiedy doszli do gabinetu dyrektora powitał ich zdziwiony.
- Co sprowadza was do mnie o tej porze? – zapytał i wskazał im aby usiedli. Dopiero wtedy zobaczył twarz Gryfonki i wezwał skrzata domowego.  Po chwili spostrzegli Zgredka.

- W czym mogę pomóc Dumbledore, sir? – zapytał kłaniając się nisko.
- Zgredku, proszę przyprowadź tu profesor McGonagall.
Skrzat ponownie się ukłonił i zniknął.
******************************************************************************************************
- Albusie wzywałeś mnie? – usłyszeli. – Panna Granger? Pan Potter? Pan Davis? Coś się stało?
- Jeszcze nie wiem Minewro ale są to twoi uczniowie i pomyślałem, że powinnaś przy tym być.
Nauczycielka transmutacji opadła na krzesło. Mogła zastać tu tyle osób a zastała akurat tę trójkę. Co prawda Harry i Hermiona często wpadali w kłopoty ale zawsze w towarzystwie Rona Weasleya. Ale Will Davies? Nigdy nie miała z nim żadnych problemów. Tak naprawdę go nie znała, był jednym z tych uczniów, o których zapominała zaraz po ich odejściu. Nawet z nim nie rozmawiała poza lekcjami.
- Dobrze zacznijmy od początku. – dyrektor zerknął w stronę swoich gości. – Może pan panie Potter opowie nam co się wydarzyło,że przyszliście do mnie?
Chłopiec, który przeżył zaczął opowiadać.
*******************************************************************************************************
- I dlatego pomyślałem,że pan powinien wiedzieć. – dodał na zakończenie.  McGonagall spojrzała na Mionę ze współczuciem.
- Dobrze postąpiłeś Harry. Panna Granger powinna odpocząć, możecie już pójść. Ja i Minewra zajmiemy się panem Davisem.
******************************************************************************************************
Do Pokoju Wspólnego szli przytuleni.
- Dziękuję ci. – ciszę przerwała Gryfonka.
- Nie ma za co. – odpowiedział.
- Jak to się stało,że tam wszedłeś? – zapytała. – Słyszałeś mnie?
- Tak. – odpowiedział. Dopiero teraz uświadomił sobie co by się stało gdyby nie jego chorobliwa zazdrość. – Kręciłem się po lochach.
- Dlaczego? -zdziwiła się.
- Bo… – zaczął. Powiedzieć jej? – zastanawiał się.  – Bajeczne świecidełka. – zwrócił się do Grubej Damy. Przeszli przez obraz i przy samym wejściu zostali napadnięci przez przyjaciół.
- Wszystko w porządku?
- Zgredek u nas był!
- Dlaczego poszliście do Dumbledora?
- Ni się nie stało?
Trudno było wywnioskować kto co mówił. Usiedli na fotelach i czekali na odpowiedzi.  Tym razem to Hermiona mówiła. Wybraniec słuchał tego co mówiła z takim samym zainteresowaniem jak inni. Sam nie znał tej historii zbyt dobrze.  Z każdą chwilą robił się co raz bardziej zdenerwowany. Kiedy dziewczyna skończyła mówić był już u kresu wytrzymałości.
- Powinni go wsadzić do Azkabanu. – syknął ze złością. Miał ogromną ochotę go zabić.
- Za coś takiego się tam nie trafia. – westchnął Ron. On podobnie jak Harry był wściekły na Willa.
- Ale ze szkoły go wyrzucą? – zapytał John.
- Muszą! – odpowiedział Harry. Nie wyobrażał sobie,żeby Davies tu został. Mógłby zrobić krzywdę Hermionie. Nie można na to pozwolić.  Z resztą nie tylko jego ukochana była zagrożona. Przecież w każdej chili mógłby zmienić zdanie i zagrażać Ginny lub Savannah.
- Jest niebezpieczny. – stwierdził Ron. – Wyleci od razu!
Dziewczyny były bardzo milczące, i tylko przytulały przyjaciółkę.
Kątem oka Harry zauważył ruch przy drzwiach. Do pokoju wszedł Will. Gwałtownie zerwał się z kanapy by go uderzyć. Wcześniej nie myślał o tym, zbyt martwił się o Hermionę. Teraz kiedy wiedział,że jest bezpieczna i nic się jej nie stało rzucił się w stronę chłopaka. Lecz gdy tylko wstał poczuł jak coś odciąga do tyłu. Po obu jego stronach już stali Ron i John.
- Nawet nie wiesz jak chętnie też by załatwił z nim sprawę po swojemu. Ale to nic nie da. Najwyżej wylecisz razem z nim. – powiedział rudzielec.
- Należy mu się. – warknął.
- Nie warto Harry. – powiedziała Hermiona i położyła swoją dłoń na jego ramieniu. Gryfoni puścili go i usiedli z powrotem.
Wszyscy znajdujący się w pokoju Gryffindoru patrzyli się na nich. Will również ale gdy tylko spotkał wzrok Hermiony udał się do swojej sypialni.
-Może pójdziemy do dormitorium? – zaproponowała Ginny.
- Tak, chodźmy. – odpowiedział jej chłopak. Poszli do pokoju dziewczyn.
Nie chcieli już rozmawiać o tym co się wydarzyło. Chcieli o tym zapomnieć. Cały wieczór spędzili na rozmowach, zabawie i odrabianiu zaległej pracy domowej.
Leżeli na łóżkach i powoli usypiali. Hermiona i Harry byli ostatnimi, którzy jeszcze nie spali.
- Powinienem już iść. – stwierdził i zaczął podnosić się z łóżka Mioną.
-Zaczekaj!- zawołała -Zosatniesz ze mną? – poprosiła.
-Jasne. – odrzekł. Wybraniec położył się ponownie. Gryfonka przytuliła się do niego.
- Dzięki. – szepnęła i zasnęła.

image

Rozdział 17 : Korepetycje

Hej <3 Tak jak obiecałyśmy wracamy z rozdziałem szybko. :) Niestety na tym rozdziale zapasy się kończą i trudno powiedzieć kiedy będzie następny. :( Prawdopodobnie pojawi się w ten weekend lub na początku przyszłego tygodnia. :) Informacja od razu pojawi się na naszym FB :> Komentujcie koniecznie! ^^
~ Elena&Veronica :*
Horacy Slughorn nie miał nic przeciwko temu aby Hermiona i Will skorzystali z jego pracowni. Umówili się na dzisiejszy wieczór.
- Jesteście parą? – zapytała Ginny rozczesując długie rude włosy.
- Nie, przecież wiesz,że nic do niego nie czuję. – odpowiedziała przyjaciółka. Hermiona siedziała na łóżku i pakowała swoją szkolną torbę.
- Wiem,że to nie Harry ale on wydaje się całkiem sympatyczny. Zaprosił cie na bal, teraz te korepetycje. Myślisz, że to może przerodzić się w coś poważniejszego? – zapytała odkładając szczotkę do szuflady.
Miona zdążyła zaprzeczyć kiwnięciem głowy ale zanim otworzyła usta z łazienki wróciła Savannah.
- O kim rozmawiacie?
- O Willu i Hermionie. – odrzekła panna Weasley.
Blondynka spojrzała niepewnie na koleżanki.
- Czy ty i Will…? – zwróciła się do Miony.
- Nie! Oczywiście,że nie! – odpowiedziała. Skąd im to przyszło do głowy? – zastanawiała się pakując podręcznik do numerologii.
- To dobrze. – ucieszyła się i usiadła na łóżku
- Dobrze? – zdziwiła się Ginevra. – Ja uważam,że powinni być parą. Will wydaje się być bardzo sympatyczny… – zaczęła
- Sympatyczny? – zapytała Sav. – Jest jakiś taki…podejrzany. – stwierdziła. – Poza tym o prawdziwej miłości Hermiona nigdy nie zapomni, i  jeśli kocha Harrego to żaden Will go nie zastąpi.

Gryfonka westchnęła.
- Chodźcie, bo się spóźnimy. – powiedziała. Włożyła torbę na ramię i opuściła dormitorium.
*******************************************************************
Śniadanie upłynęło na rozmowie o zbliżającym się meczu Grffonów i Puchonów.
- Dzisiaj ostatni trening przed meczem. – mówił Ron przełykając kawałek kanapki. Musimy się sprężyć!
- I tak na pewno wygracie – uśmiechnęła się do niego Savannah – Przyjdziemy popatrzeć. – Prawda Miona?
- Jasne. – odpowiedziała.


*******************************************************************************************************
Drużyna Gryffindoru już od dłuższego czasu latała po całym boisku.  Hermiona jednak nie zawracała uwagi ani na nich ani na przyjaciółkę. Gryfonka cały czas patrzyła na grupkę dziewczyn, które były obecne na każdym treningu i wgapiały się w Harrego.
- Ja już pójdę. – powiedziała do Savannah. – Nie chcę się spóźnić.  Opuściła stadion w ponurym nastroju i udała się w kierunku lochów.

Po dojściu  na miejsce Gryfonka przygotowała kociołek i potrzebne ingrediencje. Czekając na kolegę podeszła do półki ze starymi podręcznikami. Przejrzała książki do siódmej klasy.
-Jest! – szepnęła.

Nie myliła się podejrzewają,że Snape mógł zostawić tu także inne tomy. Zastanawiała się czy wziąć go i dać Harremu. Co prawda była przeciwna wykorzystywaniu jej ale Wybraniec bardzo by się ucieszył. Nie miała czasu na przemyślenie tego bo usłyszała,że ktoś otwiera drzwi. Szybkim ruchem zdjęła z regału egzemplarz należący do Księcia Półkrwi i na jego miejsca włożyła swój.
- Cześć. – powiedziała.
- Hej. – odpowiedział Will. – Pięknie wyglądasz – uśmiechnął się
Gryfonka odpowiedział tym mu tym samym.
- Dziękuję. Możemy zaczynać? – zapytała
- Jasne.

Dziewczyna odłożyła różdżkę na biurko profesora i pochyliła się nad szafką ze składnikami.
- Z czym dokładnie masz problem? – zwróciła się do kolegi. – Jaki eliksir uważymy?
Will nie odpowiedział więc podniosła się czym się zajmuje. Spostrzegła,że chłopak majstruje przy drzwiach.
- Co robisz? – zdziwiła się.
- Ja? Pomyślałem sobie,że lepiej będzie jeśli zamknę drzwi na klucz,żeby nikt tu nie wszedł. Jacyś pierwszoroczniacy często się tu kręcą. Będą nam przeszkadzali. – wytłumaczył się. Jego wyjaśnienia wydawały się jej dziwne i pokrętne ale nie wgłębiając się w to podeszła do kociołka.
- To czym się będziemy zajmować? – powróciła do poprzedniego pytania. Will odszedł od wejścia i ruszył ku niej. Wpatrywała się w niego z oczekiwaniem na odpowiedź. Zamiast tego zaskakując ją złapał ją w tali i spojrzał w jej oczy. Hermiona patrzyła na niego nie do końca orientując się co się dzieje. Nim zdążyła zareagować pocałował ją. Oderwała się od niego od razu.
- Może wróćmy do eliksirów. – zaproponowała wyrywając się z jego ramion.
Chłopak spojrzał na nią wyraźnie rozbawiony i nie rozluźniając uścisku  powiedział :
- Hermiono ,chyba oboje wiemy,że nie przyszliśmy tutaj dla eliksirów.
Miona patrzyła na niego przerażona. Z każdą chwilą to uczucie rosło i rosło ponieważ to co zobaczyła w oczach Willa, można było nazwać jedynie szaleństwem.
Mimo to postanowiła zachować zimną krew. Nie jednokrotnie była w gorszej sytuacji.
Kiedy ponownie zbliżył swoje usta do jej postanowiła udać,że się poddaje. Gdy oddała mu pocałunek poczuła jak chłopak się uśmiecha. Uznając to za dobry znak włożyła mu rękę we włosy. Will rozluźnił się i kiedy był skupiony na pocałunku kopnęła go szybko i mocno.
-Aaa! – krzyknął i przewrócił się. Miona podbiegła w stronę biurka, na którym zostawiła różdżkę.
- Alohomora! – krzyknęła w stronę drzwi. Dobiegła do nich ale nie chciały się otworzyć. Spojrzała w stronę Willa.

Cały czas leżał na ziemi. Jak mam otworzyć drzwi?! – zastanawiała się gorączkowo.
- Gdzie jest klucz? – powiedziała do siebie.
- Ja mam klucz. – usłyszała głos. – Z tej strony tylko nim możesz otworzyć drzwi.
- Drętwota!!! – ryknęła w ostatniej chwili. Will znów leżał na ziemi.

Wiedziałą,że nie ma zbyt dużo czasu więc szybko zaczęła przeczesywać jego kieszenie. Nagle poczuła ucisk na nadgarstku. Gryfon wstał i znów trzymał ją w ramionach.
- Ratunku!!!!!! – krzyknęła
- Naprawdę myślisz,że ktoś cie usłyszy? – zadrwił Will i przyciskając ją do ściany gwałtownie wpił się w jej wargi.
********************************************************************
Tymczasem Harry przechadzał się po lochach. Był po prostu chory z zazdrości odkąd wrócił z treningu Quidditcha.
- Hej Sav! Wiesz gdzie poszła Miona? Wyszła w trakcie treningu. – zapytał gdy tylko skończyli grać.
- Tak, chciała zostać ale musiała już iść. Wiesz, na te korepetycje z Willem. – odpowiedziała niechętnie blondynka.

Nie zapytał jej już o nic bo Ginny, która stała tuż za nim wciągnęła Savannah w rozmowę o Balu Bożonarodzeniowym.
Nie był w stanie ukryć swojego nastroju przed przyjaciółmi więc ulotnił się i od jakiegoś czasu krążył wokół lochów i ciągle miał przed sobą straszny obraz : Willa i Hermiony całujących się, przytulonych, bardzo szczęśliwych. Rozwścieczony kopnął zgniecioną puszkę leżąca obok śmietnika. Żałował,że nie zaszedł do dormitorium po mapę Huncwotów. Mógł by teraz obserwować ich i mniej więcej wiedziałby co tam się dzieje.
- RATUNKU!!!!!!! – usłyszał krzyk. Wszędzie rozpoznałby ten głos. Hermiona potrzebowała pomocy. Biegł tak szybko jak nigdy. Krzyk już się nie powtórzył,ale dobrze wiedział skąd dochodził. Wpadł na drzwi i nacisnął klamkę. Kiedy się nie otworzyły zaklął cicho i wyjął różdżkę.
- Alohomora! – nic się nie wydarzyło. Wybraniec  zaczynał panikować. Próbował sobie przypomnieć co mówiła Hermiona. Opowiadała mu co powinno się zrobić w takich sytuacjach. Nagle go oświeciło. Wyszeptał dwa zaklęcia i drzwi puściły. Wpadł do lochów. Jego oczom ukazała się zapłakana Hermiona, w ramionach Willa. Szybko zrozumiał co właśnie miało tu zajść.
- Petrificus Toatlus!- wrzasnął. Will runął na podłogę.
- Harry!- załkała podbiegła do niego.
- Już dobrze.- powiedział i mocno ją przytulił.

Rozdział 16 : Zaproszenie

Hej ^^ Dzisiaj króciutko ale nowy rozdział będzie  dłuższy i wstawiony bardzo szybko. :)  Dziękujemy Wam za ponad 2300 wejść! Komentujcie kochani <3
~ Elena&Veronica
- Ron mnie zaprosił! – krzyknęła rozradowana Savannah.

- Naprawdę? – ucieszyła się jej przyjaciółka. – To wspaniale!
- Tak! Muszę się jakoś przygotować! Wybrać jakąś sukienkę… – gadała jak nakręcona. Hermiona nie mogła się nie uśmiechać patrząc na blondynkę. Savannah była przeszczęśliwa i z zapałem opowiadała o sukienkach,które już widziała i o butach, które musi przywieźć z domu i oczywiście o Ronie.
- On jest taki… – zaczęła
- Dziwny? Denerwujący? To próbujesz powiedzieć? – zapytała Ginny.

- Hahaha. – odparła sarkastycznie. – Jest taki…idealny! Wiesz co mam na myśli.
- Właśnie nie. Nie mam pojęcia o co ci chodzi.
******************************************************************
Złota Trójka wychodziła z eliksirów.  Rozmawiali o wczorajszym meczu i  o szansie Gryfonów na wygranie Pucharu.
- Hermiono. – usłyszeli. W Harrym aż gotowało się ze wściekłości. Doskonale znał ten głos. Nie słuchał go zbyt często ale te kilka razy starczyło by go znienawidził.
Dziewczyna odwróciła się w stronę Willa i uśmiechnęła się na jego widok.
- Cześć Will. – przywitała się.
- Hej. – odpowiedział. – Możemy się przejść kawałek. Na przykład na błonia?
- Jasne. – odpowiedziała. – Do zobaczenia. – rzuciła w stronę dwójki przyjaciół i poszła za Gryfonem.
Harry i Ron również ruszyli przed siebie. Nie rozmawiali ze sobą i szli w całkowitej ciszy.  Weasley patrzył na Wybrańca z niepokojem. Na pierwszy rzut oka wyglądał na zdenerwowanego. Najpierw chciał powiedzieć mu,że powinien pogadać z Mioną, ale po chwili zrezygnował z tego pomysłu. I tak nie wyjdzie z tego nic dobrego.- stwierdził  w myślach.
********************************************************************
Tymczasem Will zaprowadził Hermionę na łąkę. Usiedli na kocu pod wielkim i rozłożystym drzewem.

- Ślicznie dziś wyglądasz – oznajmił.
- Dziękuję. – odpowiedziała onieśmielona. Chłopka patrzył na nią przez chwilę. Ciekawe czy domyśla się po co ją tu zaprosiłem? – zastanawiał się. W przeciwieństwie do Chłopca, który przeżył Will nie miał żadnych oporów przed zapytaniem Gryfonki o pójście na bal. Nie spodziewał się odmowy z jej strony.
- Pójdziesz ze mną na bal?- zapytał pewnym siebie głosem, bawiąc się przy tym kosmykiem jej włosów.
Miona zamarła na chwilę.  Nie spodziewała się tego pytania. Nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć. Z jednej strony ucieszyła się. Była pewna,że będzie musiała iść sama. Will był jej przyjacielem i wiedziała,że dobrze by się z nim bawiła. Nie tak dobrze jak z Harrym. – mówił głosik w jej głowie. Starała się go zignorować. Ale to właśnie on był powodem jej wahania. Przecież wolała iść z Harrym. Ale co z tego,że  wolała? Harry jej nie zaprosił i na pewno tego nie zrobi. Kolejki się do niego ustawiają – myślała ponuro. – Dlaczego więc miałby pójść ze mną?
- Oczywiście. -odpowiedziała.
Will uśmiechnął się z triumfem. Nigdy się nie mylił.

********************************************************************
- Gdzie byłaś? – zapytała Ginny kiedy panna Granger pojawiła się w Wielkiej Sali.
- Byłam z Willem na błoniach. – odpowiedziała.
- Wiedziałam! – pisnęła Sav z satysfakcją
- Co wiedziałaś? – zapytała nakładając pieczone ziemniaki na swój talerz.
- Że byłaś z Willem. – odpowiedziała
- A skąd?
- Harry wrócił jakiś wkurzony z eliksirów.
Miona starała się udawać,że ta informacja nie zrobiła na niej wrażenia.
- I co zaprosił cie na bal? – zapytała Ginny.
- Tak. – odrzekła przyjaciółka. – Skąd o tym wiesz?
- Chyba łatwo się tego domyślić. On się  w tobie zakochał. Tak mi się wydaje.
- Zgodziłaś się? – wypaliła trochę zbyt głośno Sav. Oczy wszystkich znajdujących się wokoło ( w tym również Harrego) zwróciły się na nie.
- Savannah a ty byś się zgodziła? Żadne buty nie są warte takiej ceny. – odpowiedziała za nią Ginny. Wszyscy od razu stracili nimi zainteresowanie i wrócili do swoich rozmów.
- Co to było? – zdziwiła się Miona

- Po co robić zamieszanie z tego,że on cie zaprosił? – odpowiedziała przyjaciółka. – Harry jeszcze coś,źle usłyszy pomyśli,że się zgodziłaś i nie zaprosi cie na bal. – wytłumaczyła się.
- Ginn, ale ja już się zgodziłam. Idę na bal z Willem.
********************************************************************
- Ale co z Harrym? – zapytała blondynka gdy były już w swoim dormitorium. – Przecież on…
- On mnie nie zaprosił! – odpowiedziała. – On nie chce ze mną iść a ja nie będę mu się narzucać…
- Ale on na pewno… – Savannah znowu nie dokończyła zdania bo Hermiona jej przerwała :
- Na pewno ma tłumy wielbicielek, które chcą z nim iść. – odparła i wyszła z pokoju.
********************************************************************
- Cześć. – powiedziała. Jedynym miejscem do, którego mogła się udać była biblioteka. Wiedziała,że spotka tam Willa.
- Cześć. – odpowiedział. – Cieszę się,że cie widzę, bo właśnie miałem cie o coś poprosić. Nie idzie mi najlepiej w tym roku z eliksirami. Chciałabyś udzielić mi korepetycji?
- Ja? Tobie?
- No jasne. Jesteś najlepsza.

Rozdział 15 : Pierwszy śnieg

Jesteście CUDOWNI!!! :* Wczoraj było 200 wizyt,a w ciągu ostatnich dni około 100 dziennie! <3 Dziękujemy Wam bardzo! :) Koniecznie komentujcie! ;) Następny rozdział w poniedziałek. ;)
~ Elena&Veronica ;)
- RONALDZIE WEASLEY! CZY TY JESTEŚ ŚWIADOMY TEGO CO ROBISZ? TO JEST NIE MORALONE! – krzykiem Hermiona przywitała Rona w Pokoju Wspólnym.
- Mi też bardzo miło cie widzieć Hermiono.- odparł chłopak. – A co ja znowu zrobiłem? – zapytał Ron śmiejąc się. Miał wyśmienity humor.
-Ron to NIE jest śmieszne!
- Hermiona ma rację – wtrącił się Harry. – Katie jest naszą nauczycielką. Nie możesz się z nią spotykać.
- O to wam chodzi! Skąd o tym wiecie? – zdziwił się.
- Ron to nie istotne skąd o tym wiemy. – stwierdziła zdenerwowana Miona. – Nie możesz się z nią całować.
- Hermiono, daj spokój. Ona jest tylko rok starsza od nas! – odpowiedział chłopak. Nie widział nic złego w swoim zachowaniu.
- Tu nie chodzi o jej wiek. Ty jesteś uczniem a ona jest naszą nauczycielką. Oboje będziecie mieć przez to kłopoty. – dodał Wybraniec.
- To jest nasz wybór i nic wam do tego. – Ron już się nie uśmiechał. Jego głos lekko drgał i  wrogo na nich patrzył.
- Po prostu się o ciebie martwimy, Ron. – Hermiona też zmieniła swój ton , na spokojniejszy. Wyczuła jego gniew i nie chciał go prowokować.
- Nie ma takiej potrzeby. – odburknął.
- Ron, proszę przemyśl to jeszcze. – dziewczyna spojrzała na niego błagalnym wzrokiem. – Wyrzucą was z Hogwartu. Jeśli Dumbledore się o tym dowie…
- Ale się nie dowie. Chyba,że macie zamiar mu o tym powiedzieć.
- Oczywiście,że nie, ale… – zaczęła Gryfonka.
- I tak nie powinieneś tego robić. – przerwał jej Harry.
- Dlaczego? Dlaczego nie powinienem? Bo jesteście zazdrośni?! – wykrzyknął Ron.
- Ron my wcale…
- Nie przerywaj mi Hermiono! To nie moja wina,że wy nie jesteście z nikim! Wy mi po prostu zazdrościcie mi szczęścia!  – powiedział i ich opuścił.
**********************************************************
A jeśli on ma rację? – zastanawiała się Hermiona wchodząc do swojego dormitorium. Słowa przyjaciela mocno ją uderzyły. Może ona naprawdę nie może znieść tego, że inni są szczęśliwi kiedy ona kocha Harrego bez wzajemności?


- Sav pokaż mi ten zeszyt! – nalegała Ginny.
- Cześć dziewczyny. – przywitała się Miona.
- Hej Mionka. – odpowiedziały.
- Ginny zostaw to! – śmiała się Savannah.
- Hermiona pomóż mi! – krzknęła Ginevra goniąc blondynkę. Gryfonka przyłączyła się do biegu. Ganiały się po całej sypialni ale w końcu Ginny, udało się zdobyć zeszyt Savannah.
- Oddaj mi go. – poprosiła właścicielka.
- Chyba żartujesz! Nie poto tyle biegałam. – powiedziała i otowrzyła rysownik. Ich oczomu ukazały się rysunki. Nie mogły zaprzeczyć, że dziewczyna ma ogromny talent. Rysunki idealnie odzwierciedlały Rona.
- Co?! Dlaczego?! Ale jak to…?! – ruda nie mogła wyjść z szoku. – Zakochałaś się w Ronie?
Blondynka kiwnęła głową.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! Będziesz wspaniałą szwagierką! – przytuliłą ją. – Miona ty się nie cieszysz?
- Wiecie dziewczyny ja wam czegoś nie powiedziałam. – westchnęła. Gryfonka wcześniej zastanawiała się czy w ogóle powinna mówić przyjaciółkom. Teraz czuła,że powinna to zrobić.

- Jak byłam z Harrym na spacerze, to widzieliśmy jak Ron całuje się z Katie. – powiedziała.
- Mówisz poważnie? – zapytała przyjaciółka. Gryfonka nie chętnie pokiwała głową.
- Rozmawialiśmy z nim, próbowaliśmy mu wytłumaczyć,że źle robi ale on powiedział,że zazdrościmy mu szczęścia. Może ma rację…
- No co ty! Nie ma racji! On nie może się z nią spotykać!
********************************************************************
Kolejne dwa miesiące mijały im monotonnie.  Ron, przeprosił  Harrego i Hermionę ale nadal nie chciał słuchać o tym,że ma zerwać z Katie. Savannah robiła się coraz smutniejsza ale starała się tego nie okazywać. Hermiona świetnie ją rozumiała.
*******************************************************************
Zmiany nadeszły dopiero w Grudniu. Ich dni przepełnione nauką i w przypadku Johna,Ginny,Rona i Harrego treningami zostały urozmaicone przygotowywaniami do Balu Bożonarodzeniowego. McGonnagal spotkała się z nimi i wszystko omówiła.
- Zaprosiłeś już kogoś? – zapytał Ron Harrego gdy wychodzili z eliksirów.

- Jeszcze nie a ty?
- Też nie. Z Katie nie mogę pójść… – odpowiedział smętnie.
- Dlaczego nie zaprosisz Hermiony? – zapytała Ginny, która nagle pojawiła się obok nich.
- Ona pewnie pójdzie z Willem. – stwierdził niechętnie Wybraniec.
- Na razie jej nie zaprosił. – powiedziała. – Ale na twoim miejscu pośpieszyłabym się. Zawsze może to zrobić. – dodała i odeszła w stronę Johna.

Chwilę później podeszła do nich Miona.
- Hej. Jak wam poszła kartkówka? – zapytała
- Chyba dobrze. – stwierdził Harry.
- Mi chyba też.
– O której jest dzisiaj mecz? – zapytał Harry.
- O 16.00 Zaraz po lekcjach.
- Hermiono. – odezwał się Ron po dłuższej chwili milczenia.
- Tak?
- Z kim idzie Savannah na bal?
- Savannah? Jeszcze nikt jej nie zaprosił.
- Aha. – odpowiedział chłopak i pogrążył się w myślach.
*****************************************************************
- Macie już sukienki na bal? – zapytała Ginny kiedy szły we trzy na mecz.
- Ja jeszcze nie mam partnera. – odparła Savannah.
- Właśnie! Zapomniałam ci powiedzieć! Ron dzisiaj pytał mnie z kim idziesz na bal. – uśmiechnęła się Miona.
- Naprawdę? – ucieszyła się blondynka. – I co mu powiedziałaś?!
Hermiona zdała jej dokładną relację z rozmowy z Ronem.
- Pewnie cie zaprosi. – powiedział Ginevra. – A ja rozmawiałam z Harrym o tobie. – dodała patrząc na Mionę.- On myśli,że Will cie zaprosił i nie może z tobą pójść.
- Chciał mnie zaprosić? – zapytała
- Wstydzi się. – odpowiedziała. – Odważny Harry Potter, który zabił Tego Którego Imienia Nie Wolno wymawiać boi się odmowy od ciebie. – zaśmiała się.
Dziewczyny były już na boisku i rozglądały się za wolnymi miejscami.
- Patrzcie tam siedzą. – oznajmiła brunetka i pokazała przyjaciółkom chłopaków. Dosiadły się do nich. Chwilę po tym rozpoczął się mecz. Krukoni od razu zaczęli zdobywać punkty.
- Śnieg pada! – usłyszeli krzyk kogoś obok nich. Harry spojrzał w górę. Białe płatki powoli opadały. 3 grudnia spadł pierwszy tej zimy śnieg.

- Hermiono nie jest ci zimno? – zapytał z troską w głosie. Widział,że dziewczyna trzęsie się a jej ręce i usta posiniały.
- Nie, nie – skłamała ale zrobiła to bardzo nie wyraźnie przez szczękanie zębami.
- Właśnie widzę. – odpowiedział zdejmując kurtkę. – Weź ją.
Dziewczyna nie odmawiała zbyt długo, bo naprawdę zmarzła.
- Teraz tobie będzie zimno.
- Sweter od pani Weasley jest bardzo ciepły. – odrzekł. – Na pewno nie zmarznę.
Gryfonka rozkoszowała się ciepłem kurtki i zapachem jej właściciela.
Zapytaj się je teraz! - myślał Harry.
- Hermiono?
- Tak?
Z każdą sekundą tracił odwagę, żeby się zapytać czy Hermiona wybierze się z nim na Bal Bożonarodzeniowy.
- Czy… – zaczął. – Czy…Chciałabyś może pójść ze mną na ten bal? – zapytał na jednym wydechu. Czuł jakby zrzucił z siebie jakiś wielki ciężar. Jednak nigdy nie czuł takiego stresu jak w trakcie oczekiwania na jej odpowiedź.
Uśmiechnęła się.

- Bardzo chętnie. – odpowiedziała.
Przytulili  się.

- Harry! – usłyszał krzyk swojego rudowłosego przyjaciela. Potrząsnął głową i spojrzał na niego.
- Mówiłeś coś do mnie? – zapytał
- Tak, ale chyba się zamyśliłeś. – odpowiedział. – Krukoni wygrali ale z niewielką przewagą Na razie jesteśmy pierwsi! – dodał.
Ron się nie mylił. Harry zamyślił się  i kompletnie odpłyną w swoich fantazjach. Rzeczywistość niestety nie była taka piękna…

Rozdział 14 : Skutki szlabanu

Hej ^^ Zapraszamy do czytania i komentowania :) Dziękujemy za wszystkie komentzarze, są bardzo motywujące. <3
Rozdział znów dedykujemy naszej kochanej Truskaweczce i Mrs.Lovegood <3
~ Elena & Veronica :)
Hermiona otworzyła oczy i rozejrzała się po dormitorium. Savannah spała na łóżku Rona. Ron leżał na podłodze. Ginny i John spali przytuleni. A gdzie jest Harry? – zastanawiała się. Jej mózg pracował wyjątkowo wolno. Potrzebowała kilku sekund aby zorientować się, że właśnie się do niego przytula. To nie był sen? To musiał być sen. – stwierdziła. Zaczęła powoli analizować całą sytuację. Zostały tu na noc prawdopodobnie usnęły a chłopcy nie chcieli ich budzić. Chyba zasnęła jako pierwsza bo pamięta,że w rozmowie uczestniczyli wszyscy. Która w ogóle jest godzina? Jaki w ogóle jest dzień?
- Wtorek! – krzyknęła wstając szybko. – Harry wstawaj! – zaczęła szarpać przyjaciela. Spojrzała na zegar. Nie długo zacznie się obiad. Przegapili dwie godziny eliksirów i właśnie trwającą transmutację.
- Co się dzieje? – zapytał chłopak
- Lekcje! Spóźniliśmy się na lekcje! Savannah, Ginny! Budźcie się!
Harry podniósł się i pomógł jej budzić innych. Zostało jeszcze 20 minut transmutacji. Po namyśle stwierdzili,że nie pójdą na nią bo tłumaczenie się profesor McGonnagall ze spóźnienia na prawie całą lekcję z całą pewnością nie wróży dobrze ropoczętego dnia.
Zeszli na obiad, nikogo po za nimi nie było.


- Jak to się stało, że zaspaliśmy? – zastanawiał się Ron.
- Chyba położyliśmy się dosyć późno. – odpowiedziała Hermiona.- Jestem taka zmęczona. – jęknęła
- Ty i tak usnęłaś najwcześniej. – rzekła Ginny.
- I spałaś na łóżku. – dodał Ron. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Tak konkretnie to Miona spała na Harrym. – uzupełnił John.
- Wiesz jak uroczo wyglądaliście? – dodała jego siostra uśmiechając się promiennie do zainteresowanych.
Ich słowa przypomniały Gryfonce sen.
- Śniło mi się coś takiego. – powiedziała.
- Co takiego? – zapytała Ginevra.
- Hmm… Nie pamiętam dokładnie…Ty i Savannah coś mówiłyście,że uroczo wyglądamy, i rozmawiłayście z Harrym, chyba o mnie,a raczej o nas, a i jeszcze Ron cały czas się śmiał. – powiedziała. Obserwowała ich zaskoczone miny. John zaksztusił się sokiem, dziewczyny zamarły i wpatrywały się w Gryfonkę ze zdziwieniem. Ale najdziwniejsza była reakcja Wybrańca. Harry wyglądał na przerażonego, jakby Hermiona co najmniej oznajmiła, że Voldemort się odrodził.
- Co ja takiego powiedziałam? – zapytała


- Opowiedz o tym śnie. – poprosiła Savannah
Miona opowiedziała jeszcze raz to co ze snu zapamiętała. Pominęła tylko fakt jak bardzo sen jej się podobał i jaka była w nim szczęśliwa.
- Ale to tylko sen o co wam chodzi?- zdziwiła się. Oni zdążyli już zjeść, ale Wielka Sala dopiero zaczęła się napełniać.
- Tak, to sen. – powiedział Harry. Lepiej już chodźmy, bo spóźnimy się na OPCM.
- Przerwa się dopiero zaczęła. – zauważyła Hermiona. Nikt jej nie słuchał.
- Wiecie co ja muszę iść do biblioteki. Dojdę do was później.
Kiedy tylko odeszła Harry zwrócił się do innych :
- Niech nikt z was nigdy nie powie jej,że to nie był sen.
**********************************************************
Gryfonka tak jak powiedziała przyjaciołom udała się do biblioteki. Zaczęła rozglądać się za czymś ciekawym do czytania, ale nie była w nastroju do tego. W ogóle do niczego nie miała nastroju. Miała taki piękny sen a oni sprawili,że doszukiwała się w nim drugiego dna.
Co im się stało? – zastanawiała się. Muszę wypytać o to później dziewczyny. Nie zastanawiając się zbyt długo wzięła pierwszą z brzegu książkę jedengo ze swoich ulubionych autorów, wypożyczyła ją i ruszyła w stronę klas do OPCM – u.
Pod oknem zobaczyła przyjaciół, którzy na jej widok szybko zaczęli gadać jedno przez drugie o tym co przyszło im do głowy.
- Hermiono, widziałam wczoraj śliczną sukienkę w tym mugolskim magazynie! – powiedziała Savannah. – Będzie idealna na Bal Bożonarodzeniowy!
- To wspaniale Sav… – zaczęła mówić ale Ginny jej przerwała.
- Nie nauczyłam się w końcu na numerologię! Wytłumaczysz mi to później?
- Tak jasne… – znowu nie dane jej było dokończyć. Tym razem wtrącił się Ron.
- Chciałem podziękować ci za te perfumy, któe dałaś mi na święta są naprawdę świetne.
Mionka nawet nie próbowała mu odpowiedzieć bo wiedziała,że zaraz ktoś jej przerwie.
- Co wypożyczyłaś? – zapytał Harry. Hermiona nie miała już żadnych złudzeń co do sztuczności ich wypowiedzi. Pierwszy raz w życiu usłyszała to pytanie z ust Harrego Pottera.
- To. – powiedziała podając mu książkę. Szczerze zdziwiło ją gdy chłopak nie tylko obejrzał książkę ale także oznajmił :
- Czytałem to kiedyś. Bardzo fajna książka.
- Żartujesz prawda?
-Nie, naprawdę. Całe lata spędziłem u Dursleyów w komórce. Musiałem coś robić.
**********************************************************Na obronie przed czarną magią cały czas ćwiczyli zaklęcie Patronusa. Większość Ślizgonów jeszcze go nie opanowała.
Hermiona nie przepadała za tymi lekcjami. Jej Patronus cały czas był jeleniem, a do tego zawsze biegł do Harrego, okrążał go kilkakrotnie jakby chciał mu jeszcze o tym przypomnieć. Kiedy wyczarowywali Patronusy w tym samym czasie biegały razem po całej klasie.
- Idzie wam coraz lepiej. – zapewniała ich Katie. Po tej lekcji dwie nowe osoby wyczarowały cielesnego Patronusa a z różdżek pięciu wyleciała srebrna mgiełka.
Kiedy uczniowie opuszczali salę Katie zawołała Rona.
- Mógłbyś podejść do mnie na chwilę? Chłopk szczęśliwy pobiegł w stronę nauczycielki. Ginny i John pożegnali się z nimi i poszli na spacer w trakcie półgodzinnej przerwy. Savannah też ich opuściła i poszła spotakć się z młodszą siostrą. Harry i Hermiona zostali sami.
- Masz ochotę na spacer? – zapytał Gryfon. Dziewczyna kiwnęłą głową i poszli na błonia.
- Mogę cie o coś zapytać? – odezwał się chłopak
- Słucham?
- Jak się układa między tobą a Willem?
- Co masz na myśli? – zdziwiła się. Podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy. Jego twarz nie zdradzała żadnych uczuć.
- Jesteście parą?
- Ja i Will? Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Albo dobrymi znajomymi. Czemu pytasz?
- Tak po prostu. Martwie się o ciebie. On mi wygląda na jakiegoś dziwnego. – odpowiedział. Oczywiście była to tylko część prawdy. Po za troską o Hermionę, kierowała nim zazdrość.
- Lepiej na niego uważaj. – dodał.
- To bardzo miłe z twojej strony Harry, ale Will jest normalnym chłopakiem. Nie masz się czym przejmować.
- Ale nic do niego nie czujesz? – upewnił się.
- Całkowicie nic. – odpowiedziała.
**********************************************************
Kocham cie Hermiono.  Mam jej tak po prostu to powiedzieć? Kocham cię i już? Zniszczę naszą przyjaźń…
- Spójrz!
Harry najpierw spojrzał na twarz swojej towarzyszki. Malowało się na niej zdziwienie i dezaprobata. Potem spojrzał w kierunku, który wskazuje mu dziewczyna. Pod cieniem drzewa zobaczył całującą się parę : Rona Weasleya i Katie Bell.
- Czy to  Ron i Katie?!
- Tak. Harry w co on się znowu wpakował?
**********************************************************
Po burzliwej dyskusji na temat nowych zakochanych ruszyli w stronę zamku.
Ku wielkiej radości obu z nich podczas tego powrotu ich ręce „przypadkowo” się ze sobą stykały.

Rozdział 13 : Wieczór w dormitorium

Hej :) Wracamy z kolejnym rozdziałem ;) Koniecznie komentujcie! ;)
~ Elena & Veronica :)
Stały chwilę ale nikt im nie otwierał.
- Dziewczyny wracajmy. – szepnęła Miona.

- Zaczekaj zaraz nam otworzą. – odpowiedziała Ginny
Hermiona stała i czekała jak na ścięcie. Wyobrażała sobie jak Harrego, który siedzi i patrzy na nią , ze złością. Albo co gorsza będzie ją ignorował. Będzie udawał,że jej nie ma. A może już mu przeszło? – zastanawiała się. Może coś go bolało? I dlatego tak się zachowywał? Nie pomyślała o tym wcześniej.
- Cześć dziewczyny. – drzwi otworzył im John. – Wejdzcie.
Miona,Savannah i Ginny ruszyły za Johnem. Pokój chłopców pod względem wielkości i umeblowania nie różnił się od ich pokoju. Ale tylko w tym przypominał ich dormitorium. Całą sypialnie mieli oblepioną plakatami drużyn Quiddicha, po podłodze walały się ubrania, przybory szkolne i podręczniki.
- Ale wy macie bałagan! – stwierdziła blondynka – Pewnie tak jest odkąd wpowadził się do was mój kochany bracieszk prawda Harry?
John posłał jej spojrzenie pełne dezaprobaty a Harry parsknął śmiechem.
- Sami też dawaliśmy sobie radę. – stwierdził. Ginny poszła i przytuliła się do swojego chłopaka.


Hermiona odwróciła wzrok i ukradkiem spojrzała na Harrego. Zobaczyła, że on też na nią patrzy i na jej policzkach zakwitły rumieńce. Harry uśmiechnął się do niej nieśmiało, ale ona tego nie zauważyła.
- Hermiono może usiądziesz? – zapytał i poklepał miejsce obok siebie.
- Jasne. – powiedziała. Przez resztę wieczoru czuła się bardzo dobrze. Rozluźniła się,  niczym nie przejmowała i zapomniała o tym co wydarzyło się wcześniej. Wspaniale się bawili.
Mniej więcej godzinę ich przybyciu ze szlabanu wrócił Ron.
- Było wspaniale! – stwierdził. – A jutro mam powtórkę!
- Dlaczego? – zapytała Mionka
- Bo się nie przyłożyłem czy jakoś tak…
- A co właściwie miałeś robić? – zapytała Savannah
- A czy to ważne? Byłem tam z Katie! – rozmarzył się
Wszyscy oprócz Savannah zaczęli się śmiać.
- Zakochałeś się w nauczycielce! Nie wierzę w to! – powiedział Harry
- A ty się zakochałeś w… – ale szybko przerwał widząc przerażenie malujące się na twarzy przyjaciela.
- W kim? – zapytała Savannah – Harry proszę powiedz nam! – dodała i spojrzała na Hermionę znacząco.
- W nikim Sav. Nie wiem skąd Ronowi przyszło do głowy coś takiego.
- Proszę! – powtórzyła blondynka.
- Savannah daj spokój. – odezwała się Hermiona. Nie chciała dowiedzieć się kto podoba się Harremu, bo nie miała ochoty na bezsensowną nienawiść. Jej przyjaciółka zrobiła smutną minę ale nie drążyła tematu.
Miona, tak samo jak inni straciła poczucie czasu i nawet nie zorientowała się gdy powoli odpłynęłą w sen. Nie wiedziała też jaką radość sprawiła przyjaciołom usypiając w ramionach Harrego. Chłopak obejmował ją, bardzo delikatnie by jej nie obudzić.
- Tak słodko razem wyglądacie!
- Powinniście być parą!
Savannah i Ginny piszczały ze szczęścia jedna przez drugą. Harry czuł się lekko zażenowany i zazdrościł Hermionie, że śpi i nie musi tego wysłuchiwać.
- Jak będziecie tak dalej krzyczeć to ją obudzicie.
**********************************************************
- Lubisz ją prawda? – zapytała Savannah
- No tak przecież jest moją przyjaciółką. – Miona usłyszała głos Harrego. Nie dość ,że go słyszała to jeszcze czuła jego ramiona wokół siebie i jego dłonie leżące na jej brzuchu.
- Wiesz o czym mówię. – żąchnęła się. – Pytam czy ci na niej zależy?
- Tak. Zależy mi także na Ronie, Ginny,Tobie…
- Harry nie denerwuj mnie – przerwała mu Ginny. – Sav wyraziła się chyba dosyć jasno.
- A ja chyba dosyć jasno odpowiedziałem. – odpowiedział zdenerwowany.
- No zaraz mu coś zrobię! – krzyknęła rudowłosa Gryfonka.
Miona słyszała także co chwilę wybuchy śmiechu Johna i Rona.
- Obudzicie ją. – syknął Harry. Poczuła falę napływającego szczęścia. Mogła by tak leżeć i leżeć. Nie chciała się budzić, chciała zostać z Harrym. Wtuliła się w niego, udając,że śpi. Jej nowa pozycja nie uszła uwadze dziewczyn.
- Sav zobacz jak się do niego przytuliła! – powiedziała Ginny – Dlaczego wy nie jesteście parą?
- To nie jest pytanie do mnie.
- A do kogo? – zapytała Ginevra. Miona zmarszczyła brwi. Do kogo jak nie do niego?Chyba nie do mnie! – myślała lekko pod denerwowana.
- Do niej. – odpowiedział. Gryfonka mało co nie wstała. Do niej? Do niej? Jeśli to by od niej zależało byli by parą.
- Kochasz ją? -zapytał Ron. Poza śmiechem odezwał się pierwszy raz.
- Bardzo. – odpowiedział Wybraniec głaszcząc jej włosy.
Co za piękny sen. – pomyślała.

Rozdział 12 : Powrót

Hej ^^ Zapraszamy do czytania i komentowania ;) Następny rozdział jest już gotowy i wstawimy go w piątek. :) Miłej lektury! :D
Herrmiona wyszła z dormitorium, żeby poczekać na Harry’ego w pokoju wspólnym.  Oprócz niej nie było w nim nikogo. To pewnie dlatego, że wszystkie klasy oprócz siódmej mają spotkanie z McGonnagal dotyczące balu. Z powodu obszernej pracy domowej na jutro McGonnagal przełożyła spotkanie 7 rokowi na czwartek. Gryfonka usiadła w swoim ulubionym fotelu, i chciała pogrążyć się w lekturze. Już wzięła do ręki „I wciąż ją kocham”, gdy usłyszała,że ktoś przechodzi przez portret Grubej Damy. Harry! – przemknęło przez jej myśl.  Poczuła napływającą radość.
- Cześć Miona.
Uśmiech zszedł jej z twarzy. Zamiast swojego ukochanego dostrzegła Willa, którego cały czas bardzo lubiła, ale  kojarzył jej się z ostatnią, nieprzyjemną sytuacją.
- Cześć Will. – odparła starając ukryć swój zawód.
- Chyba spodziewałaś się kogoś innego. – zaśmiał się Will.
- Nie, nikogo się nie spodziewałam. – skłamała.
- Mimo, to nie wyglądałaś na bardzo uszczęśliwioną moim widokiem.
Hermiona skrzywiła się lekko. Nie była najlepsza w ukrywaniu swoich uczuć. Chociaż Harry cały czas nie zauważył,że się w nim zakochała.
- Co czytasz? – zapytał Will i nie czekając na odpowiedź wziął książkę do ręki. – Chyba tego nie czytałem. Fajne?
- Bardzo. – uśmiechnęła się. – Jak ci idzie praca domowa z transmutacji?
- Chyba nie najlepiej… – westchnął
- Chyba? – zdziwiła się – Pokażesz mi. Chłopak kiwnął głową wstał i ruszył w kierunku swojego dormitorium. Po upływie nie całej minuty siedział obok Gryfonki ze swoim wypracowaniem. Hermiona przeglądała je i co chwila wybuchała śmiechem pokazując mu jakie głupie błędy popełnił.
- O czym ty myślałeś jak to pisałeś? – zapytała po przeczytaniu,któregoś z kolei zdania, nie mającego związku ani z tematem wypracowania a już na pewno nie z transmutacją.
O Tobie – Chłopka już miał gotową odpowiedź ale szybko ugryzł się w język. Nie chciał znowu jej speszyć tak jak wtedy na błoniach więc zamiast tego po prostu zaczął się śmiać.
- Nie wiem, naprawdę nie wiem.
Kiedy tak siedzieli pochyleni nad pracą domową Willa, i co chwila wybuchali śmiechem do Pokoju Wspólnego po cichu wszedł Harry z nadzieją,że spotka tam Hermionę. I zobaczył ją, ale wcale nie był z tego powodu szczęśliwy.
Nie wygląda na obrażoną na Willa. - pomyślał – Wygląda na zakochaną…
Szybko ruszył w kierunku swojej sypialni. Dopiero wtedy jego przyjaciółka go spostrzegła.
- Harry! – wykrzyknęła radośnie zrywając się z fotela. Podbiegła do niego i przytuliła się ale chłopak szybko ją do siebie odsunął.


- Wszystko w porządku? – zapytała zaniepokojona
- Tak. Po prostu jestem zmęczony. – odpowiedział bezbarwnym tonem, i odszedł od niej- Zaczekaj – poprosiła, ale chłopak ją zignorował. Pokój wspólny powoli zaczął się napełniać. Hermiona nie miała już ochoty na rozmowę z Willem więc pożegnała się i ruszyła do swojego dormitorium. Siedziała w nim Savannah, która rysowała coś w swoim zeszycie.
- Cześć.  – Przywitała się z blodnyką.
- O hej. – uśmiechnęła się koleżanka.
- Gdzie Ginny?
- Na randce – odrzekła. – A co ty jesteś taka jakaś przygaszona?

- Chodzi o Harrego. Nie wiem co mu się stało, ale chyba jest na mnie obrażony.
Savannah podeszłą do niej i ją przytuliła. Hermiona w tym czasie opowiedziała jej co się wydarzyło.
- Rano wszystko było w porządku. – westchnęła Miona
- Wiesz jaki jest Harry. – powiedziała Sav
- Jaki?
- Zazdrosny! – zaśmiała się przyjaciółka. – A czego się spodziewałaś? Skoro zobaczył cie z Willem.
- Naprawdę tak myślisz?
- Miona, ja to po prostu wiem!
*******************************************************************
Harry wpadł do pokoju trzaskając drzwiami. Za nim wślizgnął się
- Co ci się stało stary? – zapytał Ron. Harry rzucił się na łóżko.
- Nic. Jest po prostu cudownie!!! Dziewczyna, którą kocham ma mnie gdzieś i łazi ciągle z jakimś idiotą!!! JESTEM NAJSZCZĘŚLIWSZYM CZŁOWIEKIEM NA ŚWIECIE!!!!!!!!!! – wybuchnął Harry.
- Harry, wiemy,że jesteś wściekły ale nie wyładowywuj tego na nas. – powiedział John spokojnie.
Wybraniec, który był do tej pory aż się trząsł ze wściekłości powoli się  opanowywał. Wziął głęboki oddech i rzekł :
- Masz racje John. Przepraszam was nie powinienem był tak na was naskakiwać.
- Nie ma sprawy.
- Jak było na szlabanie? – zapytał Harry.
- Mam go za pół godziny. – odpowiedział Ron rozmarzony. – Powinienem już się ubierać. Rudzielec wstał ze swojego łóżka i poszedł do łazienki.  Po 20 minutach wyszedł z łazienki.

- Jak wyglądam? – zapytał
- Po co się tak wystroiłeś? – zapytał John
- Mam szlaban u Katie! – wyjaśnił Ronald
- Fuu! Za dużo tych perfum! Skąd ty je wziąłeś? – zapytał John
- Dostałem od Hermiony na gwiazdkę. Naprawdę myślisz,że ich za dużo? Harry a ty co powiesz? Harry?
Wybraniec się nie odzywał
- Porozmawiaj z nią.
- Słucham? – zapytał Harry
- Porozmawiaj z Mioną. – uzupełnił John.  – Powiedz, jej,że ją kochasz.
- Pewnie i tak o tym wie. – zachichotał Ron.
- Dlaczego? – wystraszył się szukający Gryffindoru. – Powiedziałeś jej coś?
- Nie no co ty! – odpowiedział rudzielec. – Chodzi mi o to jak krzyczałeś. Myślę,że mogła to usłyszeć.
- Mówisz poważnie?
- Spokojnie, tylko żartuje. – powiedział Ronald dając mu sójkę w bok. – Dobra chłopaki lecę. – powiedział poprawiając sobie marynarkę. – Pa!
- Pa! – odkrzyknęli.
Ron wyszedł z pokoju a Harry i John zaczeli uczyć się OPCM-u. Po pewnym czasie, pierwszy z nich odłożył książkę na szafkę nocną.
- Już się nauczyłeś?
-  Nie ale na razie to chyba nie ma sensu. Cały czas myślę, o Hermionie.
- Bo jesteś zakochany. Trudno w takiej sytuacji zapomnieć o tej drugiej osobie.
- Ty też jesteś zakochany i się tak nie zachowujesz. Uczysz się, jesteś skupiony na treningach i normalnie funkcjonujesz.
- Z bardzo prostego powodu. Po prostu jestem od ciebie mądrzejszy.
- Mógł byś  rozwinąć swoją wypowiedź?
John parsknął śmiechem.
- Oczywiście. – odrzekł – Ja powiedziałem Ginny co do niej czuje.
- Jesteś w łatwiejszej sytuacji. Ty ją kochasz, a ona kocha cie. Ja kocham Hermionę, a ona…
- Kocha ciebie. Nie widzę różnicy. – przerwał mu.
- Tak, tak już słyszałem. Hermiona mnie kocha ale ja jestem ślepy. A mogę wiedzieć skąd wam to przyszło głowy?
- Gdybyś zobaczył ją kiedy miałeś wypadek. Zbiegła z trybun i McGonnagall odciągała ją od ciebie siłą. Nie chciała cie zostawić. Potem też nie było z nią kontaktu. Dopóki się nie obudziłeś nie chciała z nami rozmawiać i kiedy mogła szła do ciebie do szkrzydła. Zwróć uwagę kiedyś jak patrzy na ciebie na lekcjach.
**********************************************************
Ginny i Miona siedziały nad książkami do numerologi i uczyły się. Savannah, któa nie chodziła na ten przedmiot rysowała coś w swoim zeszycie.
- Mam dość! – Ginevra opadła na łóżko. – Nie mam ochoty się tego uczyć.
- Ja też. – westchnęła przyjaciółka. Rozsiadła się wygodnie na łóżku, i zamknęła oczy. Chciało jej się spać.
- Sav co ty tam rysujesz? – zainteresowała się Ginny. Miona podniosła powieki. Savannah często podczas ich rozmów w dormitorium brała zeszyt i coś w nim szkicowała. Ale nigdy nie mówiła co dokładnie maluje.
- Eee…Nic. Takie tam bazgroły. – powiedziała i zamknęła zeszyt. Włożyłą go do szuflady i spojrzała na przyjaciółki.
- Co się tak patrzycie? – zdziwiła się.
- Pokażesz nam swoje rysunki? – poprosiła brunetka.
- Nie ma czego pokazywać. Tak po prostu sobie bazgrzę.
Dziewczyny dalej nie drążyły tematu. Hermiona z powrotem sięgała po swój podręcznik do numerologi.
- Chodźcie idziemy do chłopaków. – zaproponowała Ginny.
- Gin jest późno. – stwierdziła blondynka.
- Jest 20.00! – sprostowała ruda.
- Naprawdę? – zdziwiła się przyjaciółka. – Mam wrażenie,że jest już po północy.
Dziewczyny wdały się w dyskusje czy iść czy nie iść ale Hermiona nie wsłuchiwała się w ich rozmowę.Niezależnie od tego jaką one podejmą decyzję ona zostanie. Nie miała najmniejszego zamiaru iść i patrzeć na Harrego, który nie wiadomo dlaczego (wersja Sav wydawała się jej nieprawdopodobna)był na nią zły.
Nie wiedziała więc jak to się stało,że właśnie stała razem z przyjaciółkami pod dormitorium chłopaków. Zapukały do drzwi.