Hej :) Jak podoba Wam się nowym adres i wygląd bloga? ;) Dziękujemy za wszystkie komentarze <3 <3 <3
Następny rozdział pojawi się w weekend. Z góry przpraszamy za wszystkie błędy - rozdział był w całości napisany na telefonie. Komentujcie! :*
~ Elena&Veronica :)
19 grudnia Hermiona powoli otworzyła oczy i podniosła się z łóżka. Minął tydzień od tych okropnych korepetycji. Wzdrygnęła się na samo wspomnienie. Pierwsze dwa dni po tym zderzeniu były dla niej ciężkie. Cały czas widywała Willa na korytarzu, wyjechał dopiero niedawno. Nie wiedziała czy wróci do szkoły po świętach, ale miała nadzieję, że nie. Bardzo się na nim zawiodła. Gryfonka zdawała sobie sprawę, że nie chce być tylko przyjacielem, ale nie myślała, że jest w stanie zrobić coś takiego.
Na szczęście mogła liczyć na wsparcie przyjaciół. Dziewczyny bardzo zadręczały się całą sytuacją.
- Powinna powstrzymać cię przed pójściem tam. Od początku wiedziałam, że coś z nim nie tak. - mówiła Savannah.
- To moja wina! - dodawała Ginny - Jak mogłam tego nie zauważyć? Sama popychałam cię w jego stronę!
Mimo, że ciągle im przypominała, że nie mogły nic zrobić nie chciały jej słuchać.
Ale ten tydzień był też przyjemny. Hermiona bardzo zbliżyła się do Harrego. Spędzali że sobą bardzo dużo wolnego czasu, chłopak dosłownie nie odstępował jej na krok. To tylko utwierdzało ją w tym, że bardzo go kocha. I mimo, że wydawało jej się to już nie możliwe z każdym dniem kochała go jeszcze bardziej.
Do rzeczywistości przywołał ją głos Ginny :
- Jaki dzisiaj dzień? - zapytała. Oczy miała cały czas zamknięte i przewróciła się z boku na bok.
- Czwartek. - odpowiedziała jej przyjaciółka. - Ale możesz jeszcze pospać dzisiaj mamy Hogsmade.
- Na którą?
- Na 10:30.
- A jest?
- 7 : 30.
- To dobrze. Dobranoc. - odrzekła Ginevra.
Miona cichutko opuściła dormitorium i udała się do Wielkiej Sali. Była pusta. Więszość osób jeszcze spała że względu na wycieczkę. Ci, którzy nie mogli jeszcze w niej uczestniczyć mieli lekcje przesunięte na 9 : 00. Stoły już zapełnione jedzeniem były gotowe na przyjście uczniów. Gryfonka usiadła tam gdzie zawsze i zaczęła jeść. Wiedziała, że przed przybyciem innych ma jeszcze czas i cieszyła się ciszą i spokojem.
-Dlaczego wyszłaś sama? -Hermiona podskoczyła na krześle.
- Harry? - ucieszyła się. - Co ty tu robisz?
- Zobaczyłem na mapie Huncwotów, że tu jesteś więc pomyślałem, że przyjdę. - wyjaśnił.
Uśmiechnąła się do niego w odpowiedzi. Chłopak usiadł obok niej zajmując miejsce Ginny i nałożył sobie jajecznice na talerz.
- Co chcesz kupić w Hogsmade?- zapytał
- Na pewno jakieś prezenty dla rodziców na święta...Chyba nie mam innych planów. - odpowiedziała. - Harry? Czy Dursleyowie wrócili do swojego starego domu?
- Nie wiem. Podejrzwam, że tak. Byli do niego dosyć przywiązani.
- Podejrzewam? Gdzie byłeś przez całe wakacje?
- Większość spędziłem u Rona. A resztę na Grimmuald Place.
- Sam? Mieszkałeś tam sam?
- Ze Stworkiem.
Gryfona spojrzała na niego z troską.
- Ale to nie to samo co z kimś dorosłym. Dursleyowie...
- Ja jestem już dorosły Hermiono. - powiedziała. - A Dursleyowie nigdy nie byli dobrymi opiekunami. Stworek jest od nich dużo lepszym współlokatorem. Sala powoli zaczęła się zapełniać. Po chwili byli przy nich John i Ron.
- Smacznego. - powiedział brunet siadajac na przeciw pary.
- Chodź John. Będziemy im przeszkadzać. - zaczął Ron. Miona wyczuła co ma zamiar zrobić. Od jakiegoś czasu chłopcy zaczęli rzucać w ich stronę różne aluzje.
Spirunowała go wzrokiem. Nie odezwał się już dopóki nie pojawiły się dziewczyny.
- Cześć. - przywitały się.
Wszyscy poza Harrym i Hermioną jedli śniadanie. Po skończonym posiłku poszli do swoich sypialni po pieniądze. Spotkali się w pokoju wspolnym i poszli na miejsce zbiórki.
*******************************
W Hogsmeade rozdzieli się.
- Idę już. - odezwał się Ron. Mam spotkanie z Katie. - wykrzyknął rozradowany i pobiegł w swoją stronę.
- A my pójdziemy obejrzeć sukienki na bal. - powiedziała Hermiona. Chciała odwrócić uwagę Sav od randki jej ukochanego.
- Może my też rozejrzymy się za czymś na bal? - zaproponował John gdy zostali sami. Harry kiwnął głową.
- Chyba nie masz ochoty tam iść? -zauważył przyjaciel.
- Zakupy nigdy nie były moim ulubiony zajęciem. - odparł Wybraniec.
- Mówię o balu. Nie chcesz na niego iść?
- Nie sam. - odpowiedział.
- Nie musisz iść sam. One tylko czekają aż je zaprosisz. - John wskazał ruchem głowy na tłumek dziewczyn, które "przypadkowo" szły za nimi. Zachichotały gdy zobaczyły, że Złoty Chłopiec się na nie patrzy. Harry skrzywił się mimowolinie. Widząc to jego kolega parsknął śmiechem.
- Nie dziwię ci się. Ja też wolałbym iść z Hermioną.
- Szkoda, że ona nie chce iść że mną... - westchnął chłopak.
- Pytaleś się jej?
- Nie ale...
- Nie ma żadnego ale. Z takim podejściem nic nie osiagniesz.
Harry zatrzymał się.
- Tobie łatwo mówić! Ginny cię kocha to widać na pierwszy rzut oka. Nie musiałeś się martwić czy zgodzi się być twoja dziewczyną, czy pójdzie z tobą na bal... - zaczął wymieniać.
- Ja miałem łatwo? - zdziwił się.
- Tak. Po za tym sam na to spojrz : Dziwak Potter przez, którego tyle ludzi zginęło i Hermiona, najmadrzjsza, najpiekniejsza osoba na świecie.
- Spójrz na to z jej perspektywy : Harry Potter,Wybraniec, który pokonał Voldemorta i zwykła, brzydka kujonka.
- Hermiona nie jest brzydką kujonką!!! - zaprotestował Harry.
-A ty nie jesteś dziwakiem przez, którego zgineli ludzie! Poza tym to nie moje słowa.
- A czyje?
- Hermiony. - odpowiedział John. - Pozrozmawiaj z nią. Tu jest taką mała kawiarnia. Możecie się przejść i pogadać.
Potter odwrócił się we wskazanym kierunku. Zobaczył kawiarenkę, w której był z Cho. Pamiętał doksonale te nie udaną randkę. Teraz trudno mu było pomyśleć, że naprawdę uważał, że to co czuł do niej lub do Ginny nazywał miłością. Zależało mu na nich ale to co czuł do Miony przy jego wcześniejszych uczuciach było dużo silniejsze. Była dla niego wszystkim. Nie wyobrażał sobie życia bez niej. Przemyślał wszystko co powiedział mu John. Spojrzał jeszcze raz w stronę stolika przy którym kiedyś siedział z Krukonką.
- Pozrozmawiam z nią. - zdecydował. - Ale napewno nie tutaj.
*******************************
Dziewczyny kręciły się po sklepie od dłuższego czasu. Nie mogły nic dla siebie znaleźć. Usłyszały dzwonek. Wszystkie obróciły głowę w stronę
drzwi.
- Mamo! - wykrzyknęła Savannah o przytulła się do swojej rodziclieki.
- Savannah! - ucieszyła się jej mama.
- Mamo to moje przyjaciółki : Ginny i Hermiona.
- Dzień dobry. - powiedziały Gryfonki.
- Dzień dobry. - odpowiedziała kobieta wpatrujac się w Hermionę. Dziewczyna zarumieniła się. Savannah była bardzo podoba do swoje mamy. Te same niebieskie oczy, te same blond włosy. Różniły się tylko wzrostem. Córka była odrobinę wyższa od matki. Dopiero później Hermiona spostrzegła przytuloną do niej dziewczynkę.
- Muszę wracać do domu, zobaczyłam cię więc pomysłam, że zostawię z tobą Ronnie.
- Jasne. Chodź z nami. - odezwała się Sav łapiąc siostrę za rękę.Pani White wyszła ze sklepu.
*******************************
Dziewczyny zrobiły zakupy i opuściły sklep. Wtedy zobaczyły koleżanki z dormitorium Ronnie.
- Pa! - pomachała im Krukonka i pobiegła do przyjaciółek.
- Pa!!! - krzyknęły za nią.
Ginny spojrzała na Savannah.
- Taka mała, a ma taki świetny gust!
Jej siostra pokiwała głową. Kiedy tylko dziewczynka weszła do sklepu od razu znalazła dla nich odpowiednie sukienki.
Postanowiły zajść jeszcze na chwilę do sklepu z biżuterią. Kiedy oglądały kolczyki blondynka zwróciła się do przyjaciółki.
- Ktoś chyba na ciebie czeka.
Dziewczyna podniosła wzrok i zerknęła w stronę okna. Przed sklepem stał Harry.
Music
środa, 3 grudnia 2014
Rozdział 19 : Hogsmeade
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
<3
OdpowiedzUsuń~Lumos
Cudowne ! <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńPostaramy się dzisiaj :)
UsuńKocham was :3
OdpowiedzUsuńWaszego bloga i w ogóle Harmione <3
Kiedy następny rozdział ?
~Wierna Natalia
Dziękujemy <3 <3
UsuńRozdział będzie prawdopodobnie dzisiaj :)
Super :)
OdpowiedzUsuńCudowne ♥ Naprawdę dziewczyny najlepszy blog jaki czytałam ♥ Ostatnio nie miałam czasu ale teraz nadrabiam ;3
OdpowiedzUsuń~MrsLovegood
Kurde Harry nie może być, aż tak niepewny siebie. Cholera no przecież zabiera się za zaproszenie Hermiony już jakiś tydzień.
OdpowiedzUsuń