Music
wtorek, 30 grudnia 2014
Szczęśliwego Nowego Roku! :)
Po za tym chciałybyśmy życzyć Wam szczęśliwego Nowego Roku, zdrowia, spełnienie marzeń i wszystkiego co najlepsze :)
Do zobaczenia w 2015!
Ps. Zapraszamy na naszego nowego bloga :)
http://miniaturkihphogwart.blogspot.com/
Tam pierwsza miniaturka także pojawi się w nowym roku :)
~ Elena i Veronica Ziętek
środa, 24 grudnia 2014
Rozdział 25 : Dom Willa
Przepraszamy, że rozdział dopiero teraz. :( Miłego czytania. :* Do zobaczenia po świętach! :)
Elena&Veronica Ziętek
To przecież takie oczywiste. Jak on mógł na to nie wpaść? Kto iny jak nie Will mógłby porwać Hermionę? Kiedy tylko dowiedzieli się, że to on ją porwał teleportowali się do jego domu. Z każdą sekundą denerwował się coraz bardziej. Wiedział do czego Will jest zdolny. Gdyby był chociaż odrobinę mądrzejszy i wpadłby na to Hermiona nie była by u niego tak długo. Stanęli przed drzwiami jego domu. Nie zdążyli jeszcze nacisnąć klamki, i usłyszeli krzyk.
********************************10 godzin wcześniej*********************************
Hermiona razem ze swoją walizką zeszła na dół i pożegnała się z rodzicami. W jedną rękę chwyciła torbę, w drugą odrobinę proszku Fiuu i wypowiadając "Do Nory" weszła do kominka. Nie przepadała za tą formą transportu ale była to najszybsza droga do domu Rona. Po chwili była na miejscu. Opuściła kominek i zanim się zorientowała gdzie jest poczuła silny ból z tyłu głowy. Przed oczami zrobiło jej się ciemno i upadła na podłogę.
Nie wiedziała ile czasu była nieprzytomna. Gdy tylko otworzyła oczy zaczęło ją to zastanawiać.
- Harry? - zawołała. Była całkiem sama w ciemnym, nie znanym jej pomieszczeniu.
- Ron? - krzyknęła podnosząc się z ziemi. Rozejrzała się ale nic nie było widać. Powoli chodziła po pomieszczeniu szukając jakichś mebli, które mogłyby podpowiedzieć jej gdzie się znajduje lub włącznika światła. Zaczęła tracić wiarę w to, że jest w Norze.
- Ginny?
Wzrok dziewczyny zaczął przyzwyczajać się do panujących tam ciemności. Pokój był małym kwadratem pozbawionym jakichkolwiek sprzętów i okien. W prawym rogu dostrzegła drzwi. Z ulgą podeszła do nich i nacisnęła na klamkę. Były zamknięte. Odruchowe sięgnęła po swoją różdżkę. Dopiero wtedy zobaczyła,że jej nie ma. Ból głowy nie pozwalał jej się na niczym skupić.
- Halo? Jest tam ktoś? - krzyczała. Czuła się bezsilna. Bez różdżki nie mogła nic zrobić. Oparła się o ścianę i czekała na czyjeś przyjście.
Nagle usłyszała skrzypienie drzwi. Szybko odwróciła głowę w tamtą stronę. Spostrzegła wysoką postać. Ciężko było jej rozpoznać kto to.
- Widzę, że już nie śpisz?
Na ten dźwięk przez ciało Hermiony przeszedł dreszcz. Nie musiała go widzieć żeby mieć pewność kim jest.
- Will? - wyjąkała.
Zamiast odpowiedzi usłyszała cichy, drwiący śmiech.
- A kogo się spodziewałaś? - zapytał w końcu. - Chyba nie Pottera?
Grfyonka nic nie odpowiedziała. Sama nie wiedziała czemu. Przeżyła spotkanie z wieloma Śmierciożercami, nawet z samym Voldemortem a bała się Willa - kolegi ze szkoły. Kiedy to sobie uświadomiła od razu poczuła się lepiej.
- Jak ci minęły święta?
Głos chłopaka wyrwał ją z zamyślenia. Czy on naprawdę oczekuje odpowiedzi na to pytanie?
- Dobrze, dziękuję. - odparła z krzywym uśmiechem.
***********************************************************************************
Przez pewien czas zasypywał ją wieloma błahymi pytaniami. Nie wyglądało na to by chciał zrobić jej krzywdę więc trochę spokojniejsza czekała na moment, w którym ją wypuści.
- Z kim byłaś na Balu? - zapytał.
- Z Harrym. - odpowiedziała. Myślami znowu przeniosła się na Bal Bożonarodzeniowy. Było tak cudownie... Dopiero przypomniało jej się, że już od dłuższego czasu powinna być w Norze. Przecież oni nie wiedzą co się z nią dzieje!
- Z Potterem? - zdenerwował się Will przerywając jej rozmyślanie. I wtedy skończył się spokój. Gryfon zaczął krzyczeć, że to on miał być jej partnerem na balu, wyjął różdżkę i zaczął miotać zaklęciami gdzie popadnie. Pokój, w którym byli zaczynał zamieniać się w ruinę. Ściany były pełne dziur, które wypaliły zaklęcia. W końcu jedno z nich trafiło Hermionę i dziewczyna straciła przytomność. Nie mogła więc zobaczyć swoich przyjaciół, którzy w tej samej chwili wbiegli by ją uratować.
poniedziałek, 22 grudnia 2014
Rozdział 24 : Departament Transportu Magicznego
~ Elena&Veronica Ziętek
6 godzin temu. Słowa pani Granger cały czas dźwięczały w głowie Harry'ego. Gdzie jest Hermiona? Dlaczego nie zjawiła się u nich? Spojrzał na pana Weasleya. Na jego twarzy również malował się strach.
- Wyszła? - zapytał mężczyzna. - Czy korzystała z sieci Fiuu?
- Wychodziła kominkiem. -odpowiedziała niepewnie. - Czy ona mogła tam jakoś... utknąć?
- Pójdziemy do Ministerstwa Magii i wszystkiego się dowiemy. - oznajmił Artur Weasley. - Jak tylko będziemy coś wiedzieć, to państwa poinformujemy. Na razie proszę się nie martwić.
*************************************************************************************
- Panie Weasley co się z nią stało?! - zapytał Harry gdy opuścili dom Hermiony. - Jak to możliwe, że nie dotarła do Nory skoro już była w kominku?
- Sam chciałbym wiedzieć Harry. - westchnął. - Musimy iść do Departamentu Transportu Magicznego i Biura Głównego Sieci Fiuu. Tam powiedzą nam coś więcej. Ale najpierw trzeba powiedzieć innym co się stało. - dodał.
- Nie mamy czasu! - krzyknął Wybraniec. Nie mogli marnować ani chwili. Ojciec Rona był tego samego zdania. Wyczarował Patronusa i odesłał go z wiadomością do domu.
- Możemy ruszać. - stwierdził i teleportowali się.
***********************************************************************************
Chwilę później stali już pod Ministerstwem. Weszli wejściem dla pracowników. Na korytarzach mijali wiele osób, które co chwila witały się z nimi. Niektórzy próbowali zatrzymać ich aby porozmawiać chwilę z Gryfonem, ale każdego zbywali pierwszym lepszym argumentem.
- Tato? Harry? - usłyszeli za sobą głos Percy'ego. - Co was tu sprowadza? - zdziwił się. - Myślałem, że masz dzisiaj wolne. - zwrócił się do ojca.
- Przepraszamy cie Percy ale nie możemy teraz rozmawiać. Naprawdę nam się śpieszy.
- Gdzie? - zdziwił się chłopak.
- Do Biura Głównego Sieci Fiuu.
- Nie wiem czy tam coś załatwicie. - odezwał się były uczeń Hogwartu. - Mają jakieś zamieszanie, ktoś podłączył się do jakiegoś mugolskiego kominka. Jakaś dziewczyna z niego wtedy korzystała i zniknęła. Sieć Fiuu nie działa i...
Nic nie mówiąc pan Weasley i Harry pobiegli w stronę Biura. Zostawili za sobą oniemiałego Percy'ego i tłumek ludzi, który przez cały czas przyglądali się Wybrańcowi.
Harry by pewny, że dziewczyna o, której mówił im przed chwilą Percy była Hermiona. Ale kto mógłby podpiąć się do jej kominka? I dlaczego to zrobił? Złoty Chłopiec nie miał żadnego pomysłu. Nie minęła minuta gdy znaleźli się na miejscu.
- Dzień dobry. - wydyszał ojciec Rona.
- Dzień dobry. - odpowiedziała recepcjonistka i uśmiechnęła się do nich. - W czym mogę pomóc?
- Szukamy Hermiony! - oznajmił Harry. Kobieta spojrzała na niego z lekko zdezorientowaną miną.
- Chcemy wiedzieć co się dzieje z tą dziewczyną, która zniknęła podczas używania sieci Fiuu. - wyjaśnił Artur.
- Rozumiem. - odezwała się i wyciągnęła z teczki kilka kartek - Dzisiaj około godziny czternastej do kominka w domu mugolskiej rodziny przy ulicy Truskawkowej czarodziejka korzystała z sieci Fiuu. Niestety kominek, został podłączony do domu na terenie Londynu i zamiast znaleźć się w.... -przerwała by odczytać adres z kartki - ... w Norze trafiła do tego domu.
- Jak ona się nazywa? - zapytał pan Weasley. Zarówno on jak i Harry byli już pewni, że to ona. Znali jej adres, godzina również się zgadzała. Jakie istniały szanse, że na tej samej ulicy mieszka inna czarodziejka, która o tej samej porze próbowała się gdzieś dostać za pomocą magii?
Recepcjonistka jeszcze raz zajrzała do kartek :
- Hermiona Granger.
- Gdzie ona jest?! Gdzie jest ten dom?! - Harry ledwo hamował się przed wybuchem rozpaczy.
- To cały czas próbujemy ustalić. - odpowiedziała. - Proszę usiąść i czekać na informację. - wskazała im krzesła i weszła do pokoju znajdującego się za ladą. Ledwo opuściła pomieszczenie wpadli do niego Ron, Ginny, Savannah i John, którzy po ich wiadomości od razu ruszyli do Ministerstwa.
- Wiecie już coś? - zapytała Ginny.
Pan Weasley opowiedział im o tym co usłyszeli od pracownicy i od Percy'ego.
- Wiecie kto mógł zrobić coś takiego? - zapytał się na koniec. Wszyscy zaprzeczyli.
************************************************************************************
Oczekiwali na wiadomość już od dwóch godzin. Przez cały czas prawie w ogóle się do siebie nie odzywali. Siedzieli w milczeniu pogrążeni we własnych myślach. Przez te dwie godziny Harry zastanawiał się gdzie jest Hermiona. Jeśli to był przypadek, ktoś niechcący podłączył by się do kominka Miony to ona już dawno powinna być w Norze. Powinna z nimi rozmawiać, śmiać się i jeść obiad przygotowany przez panią Weasley. Powinna być z nim.
Nagle usłyszał Savannah. Dziewczyna cicho jęknęła.
- Co się stało? - zapytał Ron obejmując dziewczynę ramieniem.
- Jaka ja jestem głupia... - powiedziała zasłaniając twarz dłońmi.
- O czym ty mówisz? -przerwała jej Ginny.
- Wiem kto porwał Hermionę.
- KTO?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?! - krzyknął Wybraniec i momentalnie znalazł się przy przyjaciółce. Savannah nie zdążyła nic powiedzieć gdy w pokoju pojawiła się recepcjonistka.
- Znaleźliśmy dom, do którego trafiła panna Granger. - oznajmiła. - Znajduje się na ulicy Miętowej 12.
- Wiecie kto jest jego właścicielem?
- Tak. Nazywa się Will Davies.
sobota, 20 grudnia 2014
Rozdział 23: Brakujący gość
~ Elena i Veronica Ziętek
Święta Bożego Narodzenia minęły Harry'emu bardzo szybko i przyjemnie, jednak następne dni ciągnęły mu się w nieskończoność... Nie mógł doczekać się wizyty ukochanej. Hermiona miała przyjechać 29 grudnia. Kiedy wreszcie nadszedł ten dzień Wybraniec zerwał się z łóżka o 8. Do przyjazdu Gryfonki miał jeszcze kilka godzin. Wziął długi prysznic, umył włosy wrócił do pokoju Rona, jego przyjaciel jeszcze spał. Złoty Chłopiec postanowił, że przed zejściem na śniadaniem zajrzy jeszcze do prezentu, który zamierzał dać Hermionie. Mały szary kotek leżał w legowisku i przeciągnął się na widok Harry'ego. Chłopak podrapał kota za uchem i dolał mu mleka do miski. W końcu zaczął bawić się z kotem i zupełnie zapomniał o śniadaniu, do czasu, aż do pokoju weszła pani Weasley:
- Chłopcy chodźcie na śniadanie! Wszyscy na Was czekają!
- Która jest godzina? - wyjęczał Ron
- Dochodzi 10.
- Zaraz zejdziemy pani Weasley. - zapewnił ją Harry. Kobieta opuściła pomieszczenie.
- Wstawaj Ron. - zwrócił się chłopak do swojego przyjaciela. Rudowłosy niechętnie podniósł się z łóżka mamrocząc :
- Jest jeszcze wcześnie.
Zeszli na dół i zabrali się do jedzenia ogromnej ilości parówek przygotowanych przez panią domu.
- Nie rozumiem, po co tak wcześnie wstajemy... Jest wolne! - protestował Ron
- Przeciesz przyjeżdzają goście! - przypomniała mu matka
- Goście?! Zupełnie zapomniałem! O której będą? - ożywił się Ron
- Około czternastej - odparł Harry.
- Muszę posprzątać w pokoju! - zerwał się rudzielec.
- Co mu się stało?! Czyżby miał gorączkę?! - dziwiła się pani Weasley - Zresztą w tym domu nic nie powinno mnie już dziwić... Jedziemy z tatą na zakupy, wracamy za 2 godziny. Mam nadzieję, że zastaniemy mieszkanie w kawałkach.
- Nie martw się mamo, ja nad wszystkim czuwam - uspokoił ją George
- I to mnie chyba najbardziej martwi...
Harry i Ginny się roześmiali.
- Ej, a co z tym Ronem? - zapytał bliźniak
- To, dlatego że Savannah przyjeżdża - zaśmiała się Ginny
- Savannah? To ta śliczna blondynka, z którą Ron był na balu? - spytał George
- Skąd, wiesz że śliczna i, że blondynka? - zdziwił się Wybraniec
- Przecież widziałem zdjęcia.
- No tak.
- I co Ronuś się w niej zakochał? - szczerzył się George
- Chyba tak, ale jeszcze nie dawno chodził z Katie...
- Chodził z Katie?! Jak to możliwe, że kiedy mnie nie ma już w Hogwarcie, tam dzieję się tyle ciekawych rzeczy. Musicie mi wszystko opowiedzieć.
***********************************************************************************
Harry, George i Ginny posprzątali po śniadaniu, nadrabiając w tym czasie wszystkie braki w wiedzy Georga na temat życia uczuciowego jego młodszego brata. Kiedy w kuchni zapanował ład poszli do pokoju Rona zobaczyć jak wygląda "porządek". Ku ich zaskoczeniu sypialnia najmłodszego z braci naprawdę byłą czysta. Nigdzie nie walały się opakowania po fasolkach wszystkich smaków ani karty z czekoladowych żab. Obydwa łóżka były pościelone, a okna i podłoga umyte, z szaf i szuflad nie wystawały jak zawsze kartki i ubrania. Nastolatkowie byli w szoku.
- Gdybym wcześniej mógł używać różdżki do sprzątania robiłbym to częściej. To naprawdę wiele ułatwia - uśmiechnął się Ron
- Wow. Skoro posprzątałeś pokój i jeszcze się umyłeś to musi Ci bardzo zależyć na tej dziewczynie - stwierdził George.
- Haha. Bardzo śmieszne - burknął rudzielec - I nie wiem o czym Ty mówisz. Nie jestem w nikim zakochany.
- A Katie i Savannah?
- Powiedzieliście mu?!?! - zbulwersował się Ronald. Ginny zachichotała i pokiwała głową. Chłopak spojrzał na nich spode łba.
- Zamiast się obrażać pomóż nam posprzątać resztę domu. - zaśmiał się jego starszy brat.
***********************************************************************************
Po dwóch godzinach rodzice Rona wrócili. Zastali Norę nie tylko całą ale także błyszczącą i wysprzątaną. Ich dzieci posprzątały bardzo szybko i większość czasu spędziły na omawianiu sytuacji Rona, który nawet nie zwracał na to większej uwagi. Był zbyt podekscytowany faktem, że zaraz zobaczy Savannah. W końcu nadeszła wyczekiwana przez niego chwila. Usłyszeli pukanie do drzwi.
- Sav! - Ginny rzuciła się przyjaciółce na szyję.
- Hej! - odpowiedziała jej blondynka. - Jak tam święta?
- Wspaniale! - odpowiedziała i pobiegła w stronę swojego chłopaka. Pocałowali się na powitanie. Ron skrzywił się automatycznie ale nic nie powiedział. Savannah podeszła do niego i jego przyjaciela.
- Cześć Harry, cześć Ron. - przywitała się dając każdemu buziaka w policzek.
- Cześc Savannah. - odpowiedział lekko zarumieniony Weasley
- Witajcie kochnieńcy! Jak miło nam poznać przyjaciół naszych dzieci! - powiedziała pani Weasley i ucałowała zarówno Savannah jak i Jonha.
- Czujcie się jak u siebie w domu! - przywitał ich pan Weasley.
Cała piątka przeszła do pokoju Rona. Harry, Ron i Sav usiedli na jednym łóżku, a Jonh i Ginny na drugim. Myśeli, że Hermiona zaraz do nich dołączy, jednak po godzinie nadal jej nie było.
- Co się dzieję z Mioną? Spóźni się? - zapytała Savannah
- Nic, nam o tym nie wiadomo, ale powinna być już od godziny - twarz Ginny wyrażała lekki niepokój
- Spokojnie na pewno zaraz przyjdzie - zapewnił je Jonh
- Ale to faktycznie nie w jej stylu. Co mogłoby jej wypaść? - zmartwił się Złoty Chłopiec
- Harry przestań! Zachowujesz się jak baba. Jonh ma rację. Hermiona na pewno zjawi się lada chwila. - stwierdził Ron
- Oby - powiedziała Sav
Jednak Hermiony nie przyjechała, ani zaraz, ani za godzinę, ani nawet za dwie. O godzinie 20 wszyscy już się stresowali. Gryfonka powinna być w Norze od 6 godzin, a nie dostali od niej nawet sowy wyjaśniającej jej niepokojące spóźnienie. Weasleyowie i ich goście siedzieli spięci w salonie czekali.
- Dobra koniec czekania. - ciszę przerwał pan Weasley - W jaki sposób Hermiona miała się do nas dostać?
- Nie wiem, chyba planowała się aportować. - powiedziała Ginny
- W takim razie najpierw pójdziemy do jej domu. Może jest chora i leży w łóżku z gorączką, a jej rodzice po prostu nie umieją się z nami skontaktować? Co innego mogłoby jej się stać?
- Masz rację Arturze.- powiedziała Molly
- Wy dzieci zostańcie w domu.
- Panie Weasley, czy mógłbym z panem pójść? Chciałbym porozmawiać z Hermioną. - zapytał Potter
- No dobrze Harry. - zgodził się Artur - Chodź szybko. Ty pierwszy. - podał mu proszek.
Gryfon wszedł do ognia wypowiadając adres Hermiony. Znalazł się w salonie państwa Granger. Rodzice jego dziewczyny jeszcze przed chwilą siedzieli na kanapie i jak gdyby nigdy nic oglądali telewizję, jednak na widok jego i pana Weasleya poderwali się.
- Harry? Panie Weasley? Co Was do nas sprowadza? - zapytał pan Granger
- Dzień dobry! Przepraszamy, że Państwu przeszkadzamy, o tak późnej porze, ale chcieliśmy się tylko upewnić, że z Hermioną, wszystko w porządku. Trochę nas zaniepokoiło, to że się u nas nie zjawiła...
- Jak to się nie zjawiła? - wystraszyła się pani Granger - Przecież wyszła z domu 6 godzin temu...
środa, 17 grudnia 2014
Rozdział 22 : Przerwa świąteczna
~ Elena&Veronica Ziętek :*
22 grudnia Hermionie ciężko było otworzyć oczy. Z balu wrócili późno, ale nawet nie spojrzała na zegarek. Od razu padła na łózko. Po kilku godzinach tańca, bolały ją nogi i była bardzo zmęczona. Ale nigdy nie czuła się równie szczęśliwa. Mimo, że od jej pocałunku z Harrym minęło kilka godzin nadal to do niej nie docierało. Obudziła się z myślą, że to tylko sen, piękny, nierealistyczny sen. Ale gdy tylko z trudem podniosła się z łóżka zobaczyła swoją sukienkę niedbale wiszącą na krześle. Rozejrzała się i dostrzegła również sukienki dziewczyn. Uśmiechnęła się do swoich wspomnień. To wszytko było prawdą!Cały bal, ona i Harry.
Budzik obudził ją o 8.00. Dokładnie na godzinę przed śniadaniem. Wyrwała przyjaciółki ze snu i po kolei szły do łazienki by się przebrać. Ogarnęły się w miarę szybko i i jednym ruchem różdżki spakowały walizki. Zaraz po posiłku opuszczały Hogwart na czas świąt.
Gdy były gotowe ruszyły ku Wielkiej Sali. Mimo, że prawie się spóźniły nie zobaczyły zbyt dużej liczby uczniów przy stołach. Nie licząc osób, które były w klasach 1-3 więc nie mogły uczestniczyć w Balu nie było prawie nikogo. Usiadły na swoje miejsca i zaczęły jeść. Po 15 minutach dołączyli do nich Harry, Ron i John. Gryfonka spojrzała na swojego wczorajszego partnera. W tym samym czasie on zrobił to samo i posłał jej uśmiech. Zajął miejsce obok Rona. Dziewczyna patrzyła na niego przez cały czas. Czy są parą? Cały czas chodziło jej to po głowie. Wiedziała, że tego właśnie chce ale czy Harry tez o tym myśli? Może to stało się wczoraj nie było dla niego tak ważne? Postanowiła z nim o tym porozmawiać kiedy tylko zostaną sami. Oczywiście była świadoma, że pewnie stchórzy i tego nie zrobi, ale udawała to sama przed sobą. Nie mogła spędzić czasu na dłuższym rozmyślaniu o tym bo zaczęli zbierać się do wyjścia. Mieli mało czasu ale i tak większość osób dopiero wchodziła na Salę. Nie zdziwiło więc nikogo, że pociąg odjechał później niż było to planowane. Oni w tym czasie znaleźli wolny przedział i rozmawiali.
Po kilku godzinach spędzonych w Expresie do Londynu ich podróż zaczęła dobiegać końca. Miona wiedziała, że okazji do porozmawiania z Harrym już nie będzie. Ze smutkiem opuściła pojazd i zaczęła żegnać się z innymi.
- Mionka! - Ginny przytuliła się do przyjaciółki. - Do zobaczenia!
- Pa Ginny! - odpowiedziała - Wesołych świąt!
Po rudowłosej przyszedł czas na Savannah, z którą również się wyściskała. Zaraz potem wpadła w ramiona jej brata i Rona.Nie będą widzieli się tylko tydzień, bo po spędzeniu świąt z rodziną wszyscy spotkają się u Weasleyów, ale i tak wydawało jej się to bardzo długim okresem. Ostatnią osobą, z którą się nie pożegnała był Harry. Chłopak podszedł do niej i objął ją.
- Wesołych świąt. - szepnął w jej włosy.
- Wesołych świąt. - odpowiedziała równie cicho. Stali tak chwilę, potem dziewczyna przerwała ciszę :
- Harry?
- Tak?
Nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć. Nie wiedziała jak zapytać go o wczorajszą sytuację.
- Wczoraj...na balu... - zaczęła nie patrząc mu w oczy. Nie mogła zauważyć uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy. Sam miał zamiar z nią o tym porozmawiać, ale nie wiedział jak zacząć. Po ich wczorajszym pocałunku nic się między nimi już nie wydarzyło. Dalej tańczyli, bawili się, śmiali, ale w towarzystwie innych. Hermiona nie skończyła swojej wypowiedzi. Nie musiała. Na jej twarzy malowało się pytanie : Co będzie dalej? Zamiast odpowiadać jej na pytanie zbliżył swoje usta do jej ust. Złączył je w delikatnym pocałunku.
To będzie najdłuższy tydzień w moim życiu. - pomyślała brunetka obejmują go za szyję,
Przepraszamy! :***
~Elena&Veronica Ziętek :*
wtorek, 9 grudnia 2014
Rozdział 21 : Bal Bożonarodzeniowy
~ Elena&Veronica Ziętek :)
Hermiona, Ginny i Savannah wyszły z dormitorium. Do rozpoczęcia Balu zostało niewiele czasu więc szybko rozglądały się za swoimi partnerami. W tłumie Gryfonów i Gryfonek Miona dostrzegła Harrego. Zobaczyła,że on też ją widział więc uśmiechnęła się i podeszła w jego stronę.
- Hej. - przywitała się.
- Ślicznie wyglądasz. - odpowiedział jej. Dziewczyna zarumieniła się i podziękowała.
- Idziemy? - zapytał ich John. Kiwnęli głowami i ruszyli ku Wielkiej Sali całą szóstką.
Sukienka Hermiony
Sukienka Savannah
Sukienka Ginny
*************************************************************************************
Kiedy tylko wyszli z pokoju usłyszeli muzykę. Na korytarzach było pełno par, które zmierzały w tym samym kierunku co oni. Mionka spojrzała na przyjaciółki : Savannah szła obok Rona a jej oczy świeciły z podekscytowania. Ginny również wyglądała na szczęśliwą. Ona sama też się tak czuła. Była tu razem z Harrym, Nadal nie mogła w to uwierzyć.
- Panie Potter! Proszę szybko do mnie! - usłyszeli głos profesor McGonagall.
- Tak pani profesor? - zapytał Wybraniec.
- Z każdego domu, mają zatańczyć jedna para z najstarszych klas na rozpoczęcie balu. - oznajmiła. - Uważam,że ty i panna Granger będziecie najodpowiedniejszymi osobami.
Mina Harrego doskonale opisywała to co czuł. Od razu przypomniał mu się bal z czwartej klasy kiedy jako reprezentant również musiał otwierać bal. Ale teraz był w innej sytuacji. Miał tańczyć z Hermioną, a nie z Parvatti. Już chciał coś odpowiedzieć nauczycielce ale ona zniknęła. Wiedział,że nie ma już wyjścia. Będą musieli zatańczyć.
***********************************************************************************
Hermionie trzęsły się ręce. Cała szkołą miała zaraz ujrzeć ją razem z Harrym. Razem nimi czekała para z Ravenclawu : Jamie i Landon, z Hufflepuffu : Lexie i Miles oraz ze Slytherinu : Victoria i Tom.
- Witam was na Balu Bożonarodzeniowym! - zawołał Dumbledore. Gryfonka mocniej ścisnęła rękę swojego partnera.
- Widzimy się dziś po raz ostatni przed waszym wyjazdem do domu na święta, dlatego chciałbym życzyć wam wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję,że będziecie się dobrze bawić. - uśmiechnął się. - Przypominam, że wszystkie osoby, które opuszczają Hogwart na czas ferii świątecznych wyjeżdżają jutro o godzinie 14.00. A teraz czas zaczynać Bal. - powiedział i machnął różdżką. W sali rozbrzmiała muzyka a drzwi się otworzyły. Jako para Gryffindoru szli jako drudzy. Ich oczom ukazała się pięknie ozdobiona Wielka Sala. Za stołem nauczycieli stały ogromne choinki, które co roku przynosił Hagrid. Stoły odsunięte na bok były zapełnione jedzeniem. Na środku sali wytyczono miejsce do tańca. Wszyscy uczniowie stali właśnie tam i czekali na pierwszy taniec.
Wybraniec uśmiechnął się do przyjaciółki. Stanęli na na przeciwko siebie i gdy piosenka się zaczęła oni zaczęli tańczyć. Mimo obaw dziewczyny szło im bardzo dobrze, i ani razu nie nadepnęła na swojego kolegę.
Po kilku chwilach odprężyła się i czuła się świetnie. Kiedy piosenka dobiegła końca przetańczyli jeszcze kilka. Potem Hermiona zaczęła tańczyć z Ronem, Harry z Ginny a John z Savannah.
**********************************************************************************
Hermiona skończyła tańczyć z Johnem gdy usłyszała za sobą głos :
- Hermi-o-niną?*
- Wiktor?! - wykrzyknęła zdziwiona. Przed jej oczami ukazał się Wiktor Krum. - Co ty tu robisz? - zapytała.
- Profesor Dumbledore mnie zaprosił. Fleur też tu jest. - odpowiedział. - Zatańczysz ze mną?
- Jasne, - odpowiedziała.
**********************************************************************************
- Wiesz gdzie jest Hermiona? - zapytał Harry Rona. - Nie widziałem jej odkąd tańczyła z Johnem. - dodał zmartwionym tonem.
Ron wziął łyk napoju ze szklanki.
- Chyba tańczyła z Krumem. Savannah tak mówiła.
- Z Krumem? - z kubka Harrego wylało się picie. - Co on tutaj robi?
- Nie wiem. Powtarzam tylko to co mi mówiła Sav.
- Pójdę jej poszukać. - stwierdził. Odłożył szklankę na stół i zaczął przepychać się przez tłum tańczących. Po kilku minutach zobaczył sukienkę dziewczyny i ruszył w tym kierunku.
- Wiktorze, powinnam już iść. Muszę poszukać Harrego. - zwróciła się do Kruma Hermiona.
- Zostań jeszcze! - nalegał chłopak. Spojrzał w jej oczy błagalnym wzrokiem. - Długo się nie widzieliśmy. Ja o Tobie nie zapomniałem Hermi -o-nina*. Moglibyśmy być razem.
- Przykro mi Wiktorze, ale to by nie wyszło. - odrzekła.
- Ty jesteś z nim prawda? - zapytał ruchem głowy wskazując na Harrego, który stał kilkanaście metrów dalej i wpatrywał się w nich. Dziewczyna wcześniej go nie dostrzegła.
- Nie. - szepnęła - Niestety nie.Ale naprawdę muszę już iść. - powiedziała. - Do zobaczenia.
Szybkim krokiem podeszła do Harrego.
- Cześć. - uśmiechnęła się.
- Hej. - odpowiedział. - Jesteś głodna? Chyba nic nie jadłaś?
Dopiero gdy wspomniał o jedzeniu poczuła głód, więc z chęcią przystała na jego propozycję.
Minęło trochę czasu, kiedy znowu poszli tańczyć. Wtedy Miona zwróciła uwagę na dziwne zachowanie swojego partnera. Przy stole była pochłonięta rozmową Ginny i Savannah i nie zauważyła tego.
- Wszystko w porządku? - zapytała w końcu. Gryfon nie znacznie kiwnął głową i nie przerywał tańca. Kilka razy próbowała zacząć rozmowę ale odpowiadał niechętnie. Po paru minutach nie wytrzymała. Puściła go.
- O co ci chodzi Harry? - zapytała. Wyglądał na lekko zaskoczonego pytaniem. - Mówię do ciebie, a ty mnie kompletnie ignorujesz. Coś się stało? - odezwała się już łagodniej, z troską w głosie. Spojrzał na nią i postanowił powiedzieć jej prawdę.
- Po prostu kiedy zobaczyłem cie z Krumem to poczułem się... - urwał. Oczy otworzyły jej się ze zdumienia. Wpatrywała się w niego oczekiwaniem na dalszą część. - Byłem zazdrosny. - przyznał. - Myślałem,że znowu będziecie razem... - westchnął. - Słyszałem jak dziewczyny mówiły, że ci to proponował. To prawda?
- Tak. - odpowiedziała. Harry momentalnie posmutniał. - Ale powiedziałam mu, że to się nie uda.
- Dlaczego? - zapytał Harry. Nie odpowiedziała mu tylko spojrzała w górę. Nad ich głowami wisiała jemioła. Harry spojrzał w tym samym kierunku co ona. Skierowali głowy w dół i patrzyli w swoje oczy. Nagle Hermiona poczuła wargi Harrego na swoich. Jedyne co przeszło jej przez głowę to to, że chyba nie może być szczęśliwsza.
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Rozdział 20 : Zaproszenie
~ Elena&Veronica Ziętek
- Idź do niego - uśmiechnęła się Ginny i popchnęła ją delikatnie w stronę drzwi. Gryfonka wyszła ze sklepu i podeszła do Harry'ego
- Hej. Skończyliście już zakupy? - zapytała
- Ron nadal jest z Katie, a Jonh został, w sklepie. Przyszedłem do Ciebie w innej sprawie. - powiedział zdenerwowanym głosem Harry - Może się przejdziemy? - zaproponował
- Ok - zgodziła się Hermiona. Szli ulicą w stronę lasu, Harry'emu zależało, żeby byli sami. Po kilku minutach w milczeniu Hermiona nie wytrzymała:
- To o czym chcesz porozmawiać? - zapytała.
Wybraniec zerknął w jej stronę niepewnie.Wiedział,że to najodpowiedniejszy moment by ją o to zapytać.
- Pójdziesz ze mną na bal? -zapytał
Dziewczyna spojrzała na niego lekko zdziwiona. Przypomniała sobie jak zapytał ją o to Will. Jedyne o czym wtedy myślała to to,że wolałaby aby Harry był na jego miejscu. Nie mogła uwierzyć,że to dzieje się na jawie, a nie w jej marzeniach.
- Jasne, że chcę. - rzuciła mu się na szyję.
Chłopak uszczęśliwiony odwzajemnił jej uścisk. Chwilę później ich czoła i nosy stykały się. Hermiona uśmiechnęła się delikatnie i przymknęła oczy. Ich wargi już zaczęły się do siebie zbliżać.
- Harry? Hermiona?
Odskoczyli od siebie momentalnie. Ron podbiegł do nich z torbami z Miodowego Królestwa. Za nim szli John obejmujący jednym ramieniem Ginny a drugim Savannah. Widząc miny swoich przyjaciół nie mógł powstrzymać śmiechu. Twarze dziewczyn wyrażały zarówno rozbawienie jak i współczucie. Harry napiął mięśnie i patrzył z wściekłością na rudzielca. Ten nie wiedząc o co chodzi rozradowany zaczął opowiadać o swojej randce z Katie. Gryfonki odciągnęły Mionę na bok :
- Zaprosił cię?
- Tak.
- Naprawdę?! To wspaniale! - cieszyły się. - I naprawdę przykro nam z powodu tej... sytuacji. - uśmiechnęła się przepraszająco Sav. - Nie zdążyliśmy powstrzymać Rona.
***********************************************************************************
21 grudnia w dzień Balu Bożonarodzeniowego wszystkie uczennice Hogwartu wstały wcześnie. Przygotowania trwały od samego rana. Mimo,że wszystkie cieszyły się na bal nie było dziewczyny szczęśliwszej od Hermiony Granger. Na myśl,że spędzi cały dzień z Harrym kręciło jej się w głowie.
- Gotowe? - zapytała Ginny gdy wychodziły ze swojego dormitorium.
- Tak. - odpowiedziała Savannah.
- Tak. - powtórzyła Hermiona. Wzięła głęboki wdech i wkroczyły do Pokoju Wspólnego.
środa, 3 grudnia 2014
Rozdział 19 : Hogsmeade
Hej :) Jak podoba Wam się nowym adres i wygląd bloga? ;) Dziękujemy za wszystkie komentarze <3 <3 <3
Następny rozdział pojawi się w weekend. Z góry przpraszamy za wszystkie błędy - rozdział był w całości napisany na telefonie. Komentujcie! :*
~ Elena&Veronica :)
19 grudnia Hermiona powoli otworzyła oczy i podniosła się z łóżka. Minął tydzień od tych okropnych korepetycji. Wzdrygnęła się na samo wspomnienie. Pierwsze dwa dni po tym zderzeniu były dla niej ciężkie. Cały czas widywała Willa na korytarzu, wyjechał dopiero niedawno. Nie wiedziała czy wróci do szkoły po świętach, ale miała nadzieję, że nie. Bardzo się na nim zawiodła. Gryfonka zdawała sobie sprawę, że nie chce być tylko przyjacielem, ale nie myślała, że jest w stanie zrobić coś takiego.
Na szczęście mogła liczyć na wsparcie przyjaciół. Dziewczyny bardzo zadręczały się całą sytuacją.
- Powinna powstrzymać cię przed pójściem tam. Od początku wiedziałam, że coś z nim nie tak. - mówiła Savannah.
- To moja wina! - dodawała Ginny - Jak mogłam tego nie zauważyć? Sama popychałam cię w jego stronę!
Mimo, że ciągle im przypominała, że nie mogły nic zrobić nie chciały jej słuchać.
Ale ten tydzień był też przyjemny. Hermiona bardzo zbliżyła się do Harrego. Spędzali że sobą bardzo dużo wolnego czasu, chłopak dosłownie nie odstępował jej na krok. To tylko utwierdzało ją w tym, że bardzo go kocha. I mimo, że wydawało jej się to już nie możliwe z każdym dniem kochała go jeszcze bardziej.
Do rzeczywistości przywołał ją głos Ginny :
- Jaki dzisiaj dzień? - zapytała. Oczy miała cały czas zamknięte i przewróciła się z boku na bok.
- Czwartek. - odpowiedziała jej przyjaciółka. - Ale możesz jeszcze pospać dzisiaj mamy Hogsmade.
- Na którą?
- Na 10:30.
- A jest?
- 7 : 30.
- To dobrze. Dobranoc. - odrzekła Ginevra.
Miona cichutko opuściła dormitorium i udała się do Wielkiej Sali. Była pusta. Więszość osób jeszcze spała że względu na wycieczkę. Ci, którzy nie mogli jeszcze w niej uczestniczyć mieli lekcje przesunięte na 9 : 00. Stoły już zapełnione jedzeniem były gotowe na przyjście uczniów. Gryfonka usiadła tam gdzie zawsze i zaczęła jeść. Wiedziała, że przed przybyciem innych ma jeszcze czas i cieszyła się ciszą i spokojem.
-Dlaczego wyszłaś sama? -Hermiona podskoczyła na krześle.
- Harry? - ucieszyła się. - Co ty tu robisz?
- Zobaczyłem na mapie Huncwotów, że tu jesteś więc pomyślałem, że przyjdę. - wyjaśnił.
Uśmiechnąła się do niego w odpowiedzi. Chłopak usiadł obok niej zajmując miejsce Ginny i nałożył sobie jajecznice na talerz.
- Co chcesz kupić w Hogsmade?- zapytał
- Na pewno jakieś prezenty dla rodziców na święta...Chyba nie mam innych planów. - odpowiedziała. - Harry? Czy Dursleyowie wrócili do swojego starego domu?
- Nie wiem. Podejrzwam, że tak. Byli do niego dosyć przywiązani.
- Podejrzewam? Gdzie byłeś przez całe wakacje?
- Większość spędziłem u Rona. A resztę na Grimmuald Place.
- Sam? Mieszkałeś tam sam?
- Ze Stworkiem.
Gryfona spojrzała na niego z troską.
- Ale to nie to samo co z kimś dorosłym. Dursleyowie...
- Ja jestem już dorosły Hermiono. - powiedziała. - A Dursleyowie nigdy nie byli dobrymi opiekunami. Stworek jest od nich dużo lepszym współlokatorem. Sala powoli zaczęła się zapełniać. Po chwili byli przy nich John i Ron.
- Smacznego. - powiedział brunet siadajac na przeciw pary.
- Chodź John. Będziemy im przeszkadzać. - zaczął Ron. Miona wyczuła co ma zamiar zrobić. Od jakiegoś czasu chłopcy zaczęli rzucać w ich stronę różne aluzje.
Spirunowała go wzrokiem. Nie odezwał się już dopóki nie pojawiły się dziewczyny.
- Cześć. - przywitały się.
Wszyscy poza Harrym i Hermioną jedli śniadanie. Po skończonym posiłku poszli do swoich sypialni po pieniądze. Spotkali się w pokoju wspolnym i poszli na miejsce zbiórki.
*******************************
W Hogsmeade rozdzieli się.
- Idę już. - odezwał się Ron. Mam spotkanie z Katie. - wykrzyknął rozradowany i pobiegł w swoją stronę.
- A my pójdziemy obejrzeć sukienki na bal. - powiedziała Hermiona. Chciała odwrócić uwagę Sav od randki jej ukochanego.
- Może my też rozejrzymy się za czymś na bal? - zaproponował John gdy zostali sami. Harry kiwnął głową.
- Chyba nie masz ochoty tam iść? -zauważył przyjaciel.
- Zakupy nigdy nie były moim ulubiony zajęciem. - odparł Wybraniec.
- Mówię o balu. Nie chcesz na niego iść?
- Nie sam. - odpowiedział.
- Nie musisz iść sam. One tylko czekają aż je zaprosisz. - John wskazał ruchem głowy na tłumek dziewczyn, które "przypadkowo" szły za nimi. Zachichotały gdy zobaczyły, że Złoty Chłopiec się na nie patrzy. Harry skrzywił się mimowolinie. Widząc to jego kolega parsknął śmiechem.
- Nie dziwię ci się. Ja też wolałbym iść z Hermioną.
- Szkoda, że ona nie chce iść że mną... - westchnął chłopak.
- Pytaleś się jej?
- Nie ale...
- Nie ma żadnego ale. Z takim podejściem nic nie osiagniesz.
Harry zatrzymał się.
- Tobie łatwo mówić! Ginny cię kocha to widać na pierwszy rzut oka. Nie musiałeś się martwić czy zgodzi się być twoja dziewczyną, czy pójdzie z tobą na bal... - zaczął wymieniać.
- Ja miałem łatwo? - zdziwił się.
- Tak. Po za tym sam na to spojrz : Dziwak Potter przez, którego tyle ludzi zginęło i Hermiona, najmadrzjsza, najpiekniejsza osoba na świecie.
- Spójrz na to z jej perspektywy : Harry Potter,Wybraniec, który pokonał Voldemorta i zwykła, brzydka kujonka.
- Hermiona nie jest brzydką kujonką!!! - zaprotestował Harry.
-A ty nie jesteś dziwakiem przez, którego zgineli ludzie! Poza tym to nie moje słowa.
- A czyje?
- Hermiony. - odpowiedział John. - Pozrozmawiaj z nią. Tu jest taką mała kawiarnia. Możecie się przejść i pogadać.
Potter odwrócił się we wskazanym kierunku. Zobaczył kawiarenkę, w której był z Cho. Pamiętał doksonale te nie udaną randkę. Teraz trudno mu było pomyśleć, że naprawdę uważał, że to co czuł do niej lub do Ginny nazywał miłością. Zależało mu na nich ale to co czuł do Miony przy jego wcześniejszych uczuciach było dużo silniejsze. Była dla niego wszystkim. Nie wyobrażał sobie życia bez niej. Przemyślał wszystko co powiedział mu John. Spojrzał jeszcze raz w stronę stolika przy którym kiedyś siedział z Krukonką.
- Pozrozmawiam z nią. - zdecydował. - Ale napewno nie tutaj.
*******************************
Dziewczyny kręciły się po sklepie od dłuższego czasu. Nie mogły nic dla siebie znaleźć. Usłyszały dzwonek. Wszystkie obróciły głowę w stronę
drzwi.
- Mamo! - wykrzyknęła Savannah o przytulła się do swojej rodziclieki.
- Savannah! - ucieszyła się jej mama.
- Mamo to moje przyjaciółki : Ginny i Hermiona.
- Dzień dobry. - powiedziały Gryfonki.
- Dzień dobry. - odpowiedziała kobieta wpatrujac się w Hermionę. Dziewczyna zarumieniła się. Savannah była bardzo podoba do swoje mamy. Te same niebieskie oczy, te same blond włosy. Różniły się tylko wzrostem. Córka była odrobinę wyższa od matki. Dopiero później Hermiona spostrzegła przytuloną do niej dziewczynkę.
- Muszę wracać do domu, zobaczyłam cię więc pomysłam, że zostawię z tobą Ronnie.
- Jasne. Chodź z nami. - odezwała się Sav łapiąc siostrę za rękę.Pani White wyszła ze sklepu.
*******************************
Dziewczyny zrobiły zakupy i opuściły sklep. Wtedy zobaczyły koleżanki z dormitorium Ronnie.
- Pa! - pomachała im Krukonka i pobiegła do przyjaciółek.
- Pa!!! - krzyknęły za nią.
Ginny spojrzała na Savannah.
- Taka mała, a ma taki świetny gust!
Jej siostra pokiwała głową. Kiedy tylko dziewczynka weszła do sklepu od razu znalazła dla nich odpowiednie sukienki.
Postanowiły zajść jeszcze na chwilę do sklepu z biżuterią. Kiedy oglądały kolczyki blondynka zwróciła się do przyjaciółki.
- Ktoś chyba na ciebie czeka.
Dziewczyna podniosła wzrok i zerknęła w stronę okna. Przed sklepem stał Harry.