Music

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 17 : Korepetycje

Hej <3 Tak jak obiecałyśmy wracamy z rozdziałem szybko. :) Niestety na tym rozdziale zapasy się kończą i trudno powiedzieć kiedy będzie następny. :( Prawdopodobnie pojawi się w ten weekend lub na początku przyszłego tygodnia. :) Informacja od razu pojawi się na naszym FB :> Komentujcie koniecznie! ^^
~ Elena&Veronica :*
Horacy Slughorn nie miał nic przeciwko temu aby Hermiona i Will skorzystali z jego pracowni. Umówili się na dzisiejszy wieczór.
- Jesteście parą? – zapytała Ginny rozczesując długie rude włosy.
- Nie, przecież wiesz,że nic do niego nie czuję. – odpowiedziała przyjaciółka. Hermiona siedziała na łóżku i pakowała swoją szkolną torbę.
- Wiem,że to nie Harry ale on wydaje się całkiem sympatyczny. Zaprosił cie na bal, teraz te korepetycje. Myślisz, że to może przerodzić się w coś poważniejszego? – zapytała odkładając szczotkę do szuflady.
Miona zdążyła zaprzeczyć kiwnięciem głowy ale zanim otworzyła usta z łazienki wróciła Savannah.
- O kim rozmawiacie?
- O Willu i Hermionie. – odrzekła panna Weasley.
Blondynka spojrzała niepewnie na koleżanki.
- Czy ty i Will…? – zwróciła się do Miony.
- Nie! Oczywiście,że nie! – odpowiedziała. Skąd im to przyszło do głowy? – zastanawiała się pakując podręcznik do numerologii.
- To dobrze. – ucieszyła się i usiadła na łóżku
- Dobrze? – zdziwiła się Ginevra. – Ja uważam,że powinni być parą. Will wydaje się być bardzo sympatyczny… – zaczęła
- Sympatyczny? – zapytała Sav. – Jest jakiś taki…podejrzany. – stwierdziła. – Poza tym o prawdziwej miłości Hermiona nigdy nie zapomni, i  jeśli kocha Harrego to żaden Will go nie zastąpi.

Gryfonka westchnęła.
- Chodźcie, bo się spóźnimy. – powiedziała. Włożyła torbę na ramię i opuściła dormitorium.
*******************************************************************
Śniadanie upłynęło na rozmowie o zbliżającym się meczu Grffonów i Puchonów.
- Dzisiaj ostatni trening przed meczem. – mówił Ron przełykając kawałek kanapki. Musimy się sprężyć!
- I tak na pewno wygracie – uśmiechnęła się do niego Savannah – Przyjdziemy popatrzeć. – Prawda Miona?
- Jasne. – odpowiedziała.


*******************************************************************************************************
Drużyna Gryffindoru już od dłuższego czasu latała po całym boisku.  Hermiona jednak nie zawracała uwagi ani na nich ani na przyjaciółkę. Gryfonka cały czas patrzyła na grupkę dziewczyn, które były obecne na każdym treningu i wgapiały się w Harrego.
- Ja już pójdę. – powiedziała do Savannah. – Nie chcę się spóźnić.  Opuściła stadion w ponurym nastroju i udała się w kierunku lochów.

Po dojściu  na miejsce Gryfonka przygotowała kociołek i potrzebne ingrediencje. Czekając na kolegę podeszła do półki ze starymi podręcznikami. Przejrzała książki do siódmej klasy.
-Jest! – szepnęła.

Nie myliła się podejrzewają,że Snape mógł zostawić tu także inne tomy. Zastanawiała się czy wziąć go i dać Harremu. Co prawda była przeciwna wykorzystywaniu jej ale Wybraniec bardzo by się ucieszył. Nie miała czasu na przemyślenie tego bo usłyszała,że ktoś otwiera drzwi. Szybkim ruchem zdjęła z regału egzemplarz należący do Księcia Półkrwi i na jego miejsca włożyła swój.
- Cześć. – powiedziała.
- Hej. – odpowiedział Will. – Pięknie wyglądasz – uśmiechnął się
Gryfonka odpowiedział tym mu tym samym.
- Dziękuję. Możemy zaczynać? – zapytała
- Jasne.

Dziewczyna odłożyła różdżkę na biurko profesora i pochyliła się nad szafką ze składnikami.
- Z czym dokładnie masz problem? – zwróciła się do kolegi. – Jaki eliksir uważymy?
Will nie odpowiedział więc podniosła się czym się zajmuje. Spostrzegła,że chłopak majstruje przy drzwiach.
- Co robisz? – zdziwiła się.
- Ja? Pomyślałem sobie,że lepiej będzie jeśli zamknę drzwi na klucz,żeby nikt tu nie wszedł. Jacyś pierwszoroczniacy często się tu kręcą. Będą nam przeszkadzali. – wytłumaczył się. Jego wyjaśnienia wydawały się jej dziwne i pokrętne ale nie wgłębiając się w to podeszła do kociołka.
- To czym się będziemy zajmować? – powróciła do poprzedniego pytania. Will odszedł od wejścia i ruszył ku niej. Wpatrywała się w niego z oczekiwaniem na odpowiedź. Zamiast tego zaskakując ją złapał ją w tali i spojrzał w jej oczy. Hermiona patrzyła na niego nie do końca orientując się co się dzieje. Nim zdążyła zareagować pocałował ją. Oderwała się od niego od razu.
- Może wróćmy do eliksirów. – zaproponowała wyrywając się z jego ramion.
Chłopak spojrzał na nią wyraźnie rozbawiony i nie rozluźniając uścisku  powiedział :
- Hermiono ,chyba oboje wiemy,że nie przyszliśmy tutaj dla eliksirów.
Miona patrzyła na niego przerażona. Z każdą chwilą to uczucie rosło i rosło ponieważ to co zobaczyła w oczach Willa, można było nazwać jedynie szaleństwem.
Mimo to postanowiła zachować zimną krew. Nie jednokrotnie była w gorszej sytuacji.
Kiedy ponownie zbliżył swoje usta do jej postanowiła udać,że się poddaje. Gdy oddała mu pocałunek poczuła jak chłopak się uśmiecha. Uznając to za dobry znak włożyła mu rękę we włosy. Will rozluźnił się i kiedy był skupiony na pocałunku kopnęła go szybko i mocno.
-Aaa! – krzyknął i przewrócił się. Miona podbiegła w stronę biurka, na którym zostawiła różdżkę.
- Alohomora! – krzyknęła w stronę drzwi. Dobiegła do nich ale nie chciały się otworzyć. Spojrzała w stronę Willa.

Cały czas leżał na ziemi. Jak mam otworzyć drzwi?! – zastanawiała się gorączkowo.
- Gdzie jest klucz? – powiedziała do siebie.
- Ja mam klucz. – usłyszała głos. – Z tej strony tylko nim możesz otworzyć drzwi.
- Drętwota!!! – ryknęła w ostatniej chwili. Will znów leżał na ziemi.

Wiedziałą,że nie ma zbyt dużo czasu więc szybko zaczęła przeczesywać jego kieszenie. Nagle poczuła ucisk na nadgarstku. Gryfon wstał i znów trzymał ją w ramionach.
- Ratunku!!!!!! – krzyknęła
- Naprawdę myślisz,że ktoś cie usłyszy? – zadrwił Will i przyciskając ją do ściany gwałtownie wpił się w jej wargi.
********************************************************************
Tymczasem Harry przechadzał się po lochach. Był po prostu chory z zazdrości odkąd wrócił z treningu Quidditcha.
- Hej Sav! Wiesz gdzie poszła Miona? Wyszła w trakcie treningu. – zapytał gdy tylko skończyli grać.
- Tak, chciała zostać ale musiała już iść. Wiesz, na te korepetycje z Willem. – odpowiedziała niechętnie blondynka.

Nie zapytał jej już o nic bo Ginny, która stała tuż za nim wciągnęła Savannah w rozmowę o Balu Bożonarodzeniowym.
Nie był w stanie ukryć swojego nastroju przed przyjaciółmi więc ulotnił się i od jakiegoś czasu krążył wokół lochów i ciągle miał przed sobą straszny obraz : Willa i Hermiony całujących się, przytulonych, bardzo szczęśliwych. Rozwścieczony kopnął zgniecioną puszkę leżąca obok śmietnika. Żałował,że nie zaszedł do dormitorium po mapę Huncwotów. Mógł by teraz obserwować ich i mniej więcej wiedziałby co tam się dzieje.
- RATUNKU!!!!!!! – usłyszał krzyk. Wszędzie rozpoznałby ten głos. Hermiona potrzebowała pomocy. Biegł tak szybko jak nigdy. Krzyk już się nie powtórzył,ale dobrze wiedział skąd dochodził. Wpadł na drzwi i nacisnął klamkę. Kiedy się nie otworzyły zaklął cicho i wyjął różdżkę.
- Alohomora! – nic się nie wydarzyło. Wybraniec  zaczynał panikować. Próbował sobie przypomnieć co mówiła Hermiona. Opowiadała mu co powinno się zrobić w takich sytuacjach. Nagle go oświeciło. Wyszeptał dwa zaklęcia i drzwi puściły. Wpadł do lochów. Jego oczom ukazała się zapłakana Hermiona, w ramionach Willa. Szybko zrozumiał co właśnie miało tu zajść.
- Petrificus Toatlus!- wrzasnął. Will runął na podłogę.
- Harry!- załkała podbiegła do niego.
- Już dobrze.- powiedział i mocno ją przytulił.

4 komentarze:

  1. Kiedy następny rozdział ?
    Kocham tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział w ten weekend. Dziękujemy za komentowanie! :)

      Usuń
  2. Cudowny jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No coś się dzieje! Więcej takich akcji :) Harry nie mylił się co do Willa :C

    OdpowiedzUsuń